Strony

28 lutego 2016

L. H. Zelman - Tożsamość anioła

Jeśli pewnego dnia okaże się, że jesteś aniołem i twoja obecność na ziemi to nie przypadek... Czy w to uwierzysz? Andrea to wrażliwa i inteligentna dziewczyna, ale brak jej pewności siebie. Nawet kiedy Kaspar, najatrakcyjniejszy chłopak na studiach, okazuje jej zainteresowanie, nie potrafi mu zaufać. Kaspar budzi w niej niezrozumiały niepokój, tym bardziej że dookoła zaczynają się dziać rzeczy trudne do wyjaśnienia. Dziewczyna ma poczucie, że jej śladem ktoś podąża. Ktoś, kto nie jest człowiekiem... Czy znajdzie w sobie siłę, by zmierzyć się z przeszłością i zmienić przyszłość?
Jak wiele można poświęcić dla miłości?

"Czasem największym darem, jaki możesz komuś ofiarować, jest wolność."

Przyznaję się, że bardzo rzadko kiedy sięgam po książki naszych rodzimych autorów i sama nie wiem dlaczego. Lecz tym razem postanowiłam dać szansę tej autorce, ponieważ opis mnie zaintrygował, a także lubię powieści o aniołach. Z „Tożsamością anioła” miałam już kiedyś do czynienia, ale chciałam sprawdzić czy będzie mi się podobała po raz kolejny w takim samym stopniu, ale przeżyłam niezły szok, gdyż okazało się, że jest zupełnie odwrotnie.

"Najboleśniejszą prawdą jest odkryć kłamstwo."

Główna bohaterka, Andrea, to nietypowa studentka. Moim zdaniem brakowało jej trochę charakteru i większego zdecydowania, gdyż ciągle postępowała sprzecznie z tym, co postanowiła. Za szybko przeszła nad „rewelacjami” na swój temat do porządku dziennego, przez co wydało się to wszystko naprawdę sztuczne. I za te wady nie polubiłam jej. Tak samo postać Kaspara jakoś nie urzekła mnie.

Niby książka autorstwa Polki, ale nazwiska i nazewnictwo angielskie... Szkoda też, że L. H. Zelman poświęciła więcej uwagi na wątek miłosny, z którego fragmentami robił się trójkąt niż na całą tę otoczkę związaną z walką o dusze. No i w kolejnej książce popularny chłopak, nagle, zaczyna adorować „szarą myszkę”. Co zadziwiające znalazłam w „Tożsamości anioła” sporo ciekawych cytatów. Akcja raz się wlecze, raz przyspiesza, ale jakichś większych zwrotów nie ma. Ogólnie cały zarys fabuły jest ciekawy, ale brakowało mi większego dopracowania szczegółów.

Myślę, że nie sięgnę po dalsze tomy, gdyż książka zakończyła się tak, że można w spokoju to zostawić i sięgnąć po coś ciekawszego. A szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie.

"Człowiek staje się takim, jakim widzą go inni, trzeba więc wyjątkowej odwagi, by przeciwstawić się stereotypom i walczyć o swoją tożsamość."

Moja ocena: 3/6

Tytuł: Tożsamość anioła
Seria: Tożsamość anioła #1
Autor: L. H. Zelman
Premiera: 9.03.2011r.
Ilość stron: 338
Wydawca: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Cena: 31,90 zł

Tożsamość anioła | Bezsenność anioła | Grzechy anioła

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę.

26 lutego 2016

Filmowo: Pokój



Jack ma pięć lat, gdy dowiaduje się od mamy, że pokój, w którym mieszka z nią od urodzenia, nie jest całym światem. Wychował się tu, myśląc, że po drugiej stronie ścian jest pustka. Teraz matka decyduje się powiedzieć mu prawdę i z jego pomocą podjąć walkę o wolność. Od prawie 6 lat są więzieni przez człowieka, który każe nazywać się Dużym Nickiem. Izoluje ich od świata, grożąc, że próba ucieczki zostanie ukarana śmiercią. Mama obmyśla niezwykle ryzykowny plan, którego głównym bohaterem ma być właśnie Jack. Wkrótce okaże się, że nie samo odzyskanie wolności jest największym wyzwaniem, ale konieczność odnalezienia się w niej i nauka życia na nowo. (opis: filmweb.pl)

Film chciałam obejrzeć jak tylko o nim usłyszałam, ale zanim wszedł na ekrany kin przeczytałam powieść na podstawie, której powstał i zakochałam się w historii, która została w niej opowiedziana. Dzisiaj przyszedł wreszcie dzień, w którym udało mi się go zobaczyć po raz pierwszy.

W główne role wcielają się Brie Larson jako Ma, czyli Joy Newsom i Jacob Tremblay jako Jack. Oboje zachwycają swoimi rolami. Jacob jak na tak młody wiek świetnie oddawał na ekranie rozmaite emocje – strach, szczęście, ból. Podobnie było z Brie Larson, chociaż to młodszy chłopiec chwycił mnie za serce. Jednak dziewczynę podziwiać można za to, iż nie odrzuciła małego chłopca, a za wszelką cenę starała się go chronić. A Stary Nick był taki jak sobie go wyobrażałam – obleśny typ, z brodą i takimi właśnie okularami.


Film, identycznie jak książka, opowiada historię z punktu widzenia 5-letniego chłopca, więc powoduje to, że jest pełen niedopowiedzeń, które my jako widzowie musimy sobie sami wyjaśnić, ale nie jest to nic trudnego. Ekranizacja momentami jest niezwykle smutna, zwłaszcza w momentach, gdy akcja rozgrywa się w pokoju, a także niektóre fragmenty już po jego opuszczeniu mogą przynieść parę łez. Jednak pomimo tragicznych wydarzeń można odnaleźć promyki nadziei – i tym właśnie czasami jest Jack dla Ma. Film opowiada o powolnym podnoszeniu się po traumatycznych wydarzeniach – o tym jak ważne jest dla takich osób wsparcie rodziny i przyjaciół, a czasami chwile samotności. Klimatu dodaje również bardzo dobrze dobrana muzyka. Całość jest niezwykle ciekawa, a te dwie godziny mijają bardzo szybko. Polecam.

P. S. Jeśli już go widzieliście... Jak myślicie? Zdobędzie jakiegoś Oscara? :) 

Zwiastun:


Reżyseria: Lenny Abrahamson
Scenariusz: Emma Donoghue
Gatunek: Dramat
Producent: Irlandia, Kanada
Premiera: 26 lutego 2016 (Polska)/4 września 2015 (świat)
Czas trwania: 1h 58min
Tytuł oryginalny: Room

Obsada:
Brie Larson – Ma
Jacob Tremblay – Jack
Joan Allen – Nancy
Sean Bridgers – Stary Nick
William H. Macy – Robert
Tom McCamus – Leo
Amanda Brugel – Oficer Parker
Cas Anvar – Dr Mittal

Na podstawie powieści „Pokój” Emmy Donoghue (recenzja TU).

25 lutego 2016

Melissa Marr - Świetliste cienie

Głodna, spragniona dotyku, szuka swojego miejsca. Ani, pół wróżka, pół śmiertelniczka, jak i inni poddani Mrocznego Dworu, musi zaspokajać głód – głód dotyku i emocji. Ma przy tym niespotykaną zdolność, może sięgać bezpośrednio po ludzkie uczucia. Tą niezwykłą cechą przyciągnie uwagę potężnych wrogów Mrocznego Dworu i niepewnych sojuszników… związanego z Wysokim Dworem Devlina. Właśnie z nim Ani połączy przeznaczenie. Jednak w pełnym pokus świecie wróżek żadna relacja nie jest prosta. Czy Ani i Devlin będą musieli się rozstać, żeby ocalić królestwo wróżek?

Na poprzednim tomie trochę się zawiodłam, więc czy teraz autorka powróciła do moich łask?

Tym razem główną bohaterką jest Ani, którą Melissa Marr przedstawiła nam już w „Królowej Lata”. Dziewczyna różni się od innych mieszańców przez co grozi jej niebezpieczeństwo. Ani nie zachowuje się jak na swój wiek i przez to dałabym jej o wiele więcej lat, gdyby magiczna cyfra nie wyskoczyła, kiedy czytałam książkę. Podobał mi się wątek romantyczny pomiędzy nią a Devlinem, bratem i sługą Sorchy z Wysokiego Dworu. Melissa Marr wprowadza do serii nową, intrygującą postać – Rae, tkaczkę snów.

W „Świetlistych cieniach” pojawia się zdecydowanie więcej walki, intryg, tajemnic i niebezpieczeństw, których tak brakowało mi w poprzednim tomie. Także wątek wojny pomiędzy dworami mocno się rozwija, na który tak liczyłam i pisałam o tym przy recenzji „Kruchej wieczności”. No i nie ma męczącego i nudzącego wątku miłosnego pomiędzy Sethem, Aislinn i Keenanem (bo praktycznie nie pojawiają się w tej części). Autorka potrafi momentami zaskakiwać, zwłaszcza na końcu. Ten tom wciągnął mnie szybko w swój świat, może przez to, że „Świetliste cienie” emanowały pewnego rodzaju mrokiem.

Cieszę się, że autorce udało się ponownie stworzyć wciągający świat i mam nadzieję, że ostatni tom będzie na równi ze „Świetlistymi cieniami” albo go nawet przebije.

Moja ocena: 4/6

Tytuł: Świetliste cienie
Tytuł oryginalny: Radiant Shadows
Seria: Królowa Lata/Wicked Lovely #4
Autor: Melissa Marr
Premiera: 2011r.
Ilość stron: 352
Wydawca: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Cena: 31,90 zł

Królowa Lata | Król Mroku | Krucha wieczność | Świetliste cienie | Mroczna łaska

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę.

22 lutego 2016

William Campbell Powell - Data ważności



Nastolatka Tanya z wiekiem staje się coraz bardziej świadoma obecności teknoidów w jej otoczeniu. Gdy po wakacjach zauważa poważne zmiany w wyglądzie swojej najbliższej przyjaciółki, zaczyna podejrzewać, że ona również może być teknoidem. Wiedziona ciekawością Tanya coraz bardziej zagłębia się w kwestię, co to naprawdę znaczy być człowiekiem.

„Bez ryzyka straty nie może być mowy o prawdziwej i szczerej miłości.”

Książka Williama Campbella Powella „Data ważności” bardzo zaintrygowała mnie swoim opisem, więc nie mogłam oprzeć się pokusie sięgnięcia po nią. Ludzie wymierają. Dzieci przestają się rodzić. I chociaż ten motyw już widziałam, ciekawiło mnie w jaki sposób poruszył go autor.

Główną bohaterką jest Tanya. Życie dziewczyny obserwujemy na przestrzeni kilku lat i dzięki temu mamy szansę zobaczyć jak zmienia się jej punkt widzenia w kwestii teknoidów, a zwłaszcza w momencie, kiedy sama dowiaduje się prawdy o sobie. Dziewczyna jest bardzo uczuciowa, kocha swoich rodziców, zależy jej na przyjaciołach oraz uwielbia muzykę, która staje się jej odskocznią od życia codziennego, a także ogromną pasją. Nastolatka przeżywa także swoją pierwszą miłość. Więc czy można powiedzieć o niej, że jest maszyną? A może wręcz przeciwnie, że jest przeraźliwie ludzka?

„Im więcej opcji, tym lepiej. Życie zawsze szuka nowych opcji. Śmierć przeciwnie, stara się ogłupić cię i przekonać, że nie masz wyboru. Póki żyjesz, dokonuj wyborów i zawsze staraj się, by te wybory wzbogacały twój świat.”

Muszę przyznać, że po książce spodziewałam się kompletnie czegoś innego. „Data ważności” miała swój specyficzny charakter. Autor porusza, pod przykrywką zwykłego życia nastolatki, filozoficzne pytania dotyczące tego co tak naprawdę czyni nas ludźmi. Czy jest to nasz charakter oraz nasze uczucia i pragnienia? A może budowa ciała? Więc czy w momencie, kiedy jesteśmy maszynami zbudowanymi w fabryce, nie możemy mieć uczuć jak „prawdziwi” ludzie? Czy robot może tak naprawdę umrzeć, a nie zostać wyłączony? Przez praktycznie całą książkę nie mogłam wyrzucić ze swojej głowy tych pytań.

Język jakim posługuje się William Campbell Powell zmienia się wraz z dorastaniem bohaterki – inaczej wyraża się jedenastolatka, a inaczej siedemnastolatka. Akcja powieści jest utrzymana na jednym poziomie i nie jest za szybka, więc niektórych może ona znudzić. Jednak książkę jest warto przeczytać.

„Przeżywaj każdą chwilę w pełni, wyciskając z niej wszystko, co dobre, i smakując jej bogactwo. A później walcz o każdą następną i wszystkie kolejne nadchodzące po niej. Życie jest dobre i nie powinno być ani traktowane lekko, ani marnowane bezowocnie.”



Moja ocena: 4/6

Tytuł: Data ważności
Tytuł oryginalny: Expiration Day
Seria: ---
Autor: William Campbell Powell
Premiera: 3.12.2014r.
Ilość stron: 448
Wydawca: Wydawnictwo GW Foskal/Uroboros
Cena: 39,99 zł
 


Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę, Czytam Opasłe Tomiska 2016.