Strony

12 listopada 2015

Arthur Conan Doyle - Studium w szkarłacie


Ta powieść rozpoczyna cykl utworów o jednym z najbardziej znanych detektywów na świecie. Dzięki niej dowiadujemy się, w jakich okolicznościach doktor John Watson – weteran wojenny – poznał ekscentrycznego Sherlocka Holmesa. Gdy obaj panowie rozpoczynają śledztwo dotyczące dwóch zbrodni dokonanych w Londynie, odkrywają, że ślady prowadzą do… Ameryki i mormonów.

O Arthurze Conanu Doylu i jego sławnym bohaterze, Sherlocku Holmesie, słyszeli już chyba wszyscy. Z samymi książkami się jeszcze nie spotkałam, ale ostatnio obejrzałam wszystkie, wyemitowane do tej pory, sezony „Sherlocka Holmesa” produkcji BBC i „Elementary”.

Sherlock Holmes to postać bardzo charakterystyczna. Mężczyzna ten potrafi po jednym spojrzeniu powiedzieć co stało się w pomieszczeniu, a także opisać człowieka czy wykryć kłamstwo. Są to umiejętności, którymi ujął moje serce i chociaż mogą się one wydawać na pierwszy rzut oka czymś magicznym, to magii w tym nie ma. Są to rzeczy, które po wieloletnim treningu można opanować. Pomimo tego, że to na Sherlocku Holmesie skupiamy się bardziej, historię poznajemy z punktu widzenia jego towarzysza – doktora Watsona. Jest to też postać bardzo ciekawa, która wkracza w świat Holmesa i próbuje się w nim odnaleźć.

Szkoda, że „Studium w szkarłacie” tak szybko się skończyło. Pomimo tego, że książka jest krótka to potrafi wciągnąć. Sama zastanawiałam się i próbowałam rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw, a gdy już poznajemy odpowiedzi, wszystko ładnie nabiera logicznego sensu. Ciężko coś więcej napisać, aby nie zdradzić nic z fabuły. 

Arthur Conan Doyle ujął mnie swoim stylem i nie odczuwałam tego, że książka powstała pod koniec XIX wieku. Na pewno sięgnę po dalsze części przygód tej dwójki bohaterów. 
 
Moja ocena: 5/6

Tytuł: Studium w szkarłacie
Tytuł oryginalny: A Study in Scarlet
Seria: Sherlock Holmes #1
Autor: Arthur Conan Doyle
Premiera: 12.08.2015r.
Ilość stron: 182
Wydawca: Wydawnictwo Olesiejuk
Cena: 12,99 zł

Studium w szkarłacie | Znak czterech | Pies Baskervillów | Dolina strachu | Przygody Sherlocka Holmesa | Wspomnienia Sherlocka Holmesa | Powrót Sherlocka Holmesa | Pożegnalny ukłon | Sprawy Sherlocka Holmesa

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam zekranizowane powieści.

10 listopada 2015

Sara Shepard - Kłamczuchy

Alison, szkolna gwiazda, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok później jej przyjaciółki: Emily, Aria, Spencer i Hanna, zaczynają otrzymywać niepokojące SMS-y. Ktoś zna sekrety, które chciały pogrzebać wraz z pamięcią o Ali. Jak wiele dziewczyny są w stanie poświęcić, by prawda nie wyszła na jaw?

Zanim przeczytałam pierwszy tom serii, miałam w swoich rękach „Tajemnice Ali” oraz obejrzałam serial. „Tajemnice Ali” nie wciągnęły mnie, a wręcz nudziły, ale postanowiłam dać kolejną szansę tej autorce.

Głównymi bohaterami są 4 byłe przyjaciółki Emily, Aria, Hanna i Spencer. Wszystkie pochodzą z bogatych, dobrze usytuowanych rodzin. Każda z dziewczyn różni się od siebie. Spencer to prymuska, która we wszystkim chce być najlepsza i nie uznaje porażek. Aria to miłośniczka literatury i sztuki. Hanna z kolei nie jest miła ani dobra, zmienia się nie do poznania. Kradnie, pije, jeździ pod wpływem alkoholu. Emily to sportsmenka, która nie wie co się z nią dzieje. Ponownie do bohaterek nie zapałałam sympatią. Nie potrafią ze sobą normalnie porozmawiać, chociaż przyjaźniły się ze sobą, nie robią nic z wiadomościami, które zaczynają dostawać, każda patrzy na siebie, nie interesują się za bardzo innymi.

Akcja wlecze się niemiłosiernie, przez co momentami miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę i to niejednokrotnie. Denerwowało mnie ciągłe czytanie o tym co noszą, po jakich to sklepach chodzą i jak spędzają czas. Także zawody miłosne i inne romanse, których jest pełno nie spowodowały, że czytało mi się przyjemnie. I w sumie większość książki składa się właśnie z tego. „Kłamczuchy” to po prostu zwykła obyczajówka, w której obserwujemy życie amerykańskich nastolatek, tajemnicze A. pojawia się dopiero pod koniec.

Kłamczuchy” nie za bardzo zachęciły mnie do dalszego czytania tej serii. Nawet groźby, które zostały zawarte pod koniec nie wywarły na mnie większego wrażenia. Jedynym większym plusem jest okładka. Nie wiem czy dam kolejną szansę „Pretty Little Liars”. Może kiedyś.

Moja ocena: 2+/6

Tytuł: Kłamczuchy
Tytuł oryginalny: Pretty Little Liars
Seria: Pretty Little Liars #1
Autor: Sara Shepard
Premiera: 24.08.2011r.
Ilość stron: 284
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte/Moondrive
Cena: 29,90 zł

Tajemnice Ali (dodatek) | Kłamczuchy | Bez skazy | Doskonałe | Niewiarygodne | Sekrety (dodatek) | Zepsute | Zabójcze | Bez serca | Pożądane | Uwikłane | Bezlitosne | Olśniewające | Rozpalone | Skruszone | Zatrute | Toksyczne | Vicious



Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam zekranizowane powieści.

08 listopada 2015

Orson Scott Card - Mówca Umarłych

Niezagrożona ludzkość zaczyna współczuć pokonanym napastnikom i skazuje Endera na banicję. Tymczasem otwartość Ziemian zostanie wystawiona na próbę przez kolejne zjawienie się obcych.

Mówca Umarłych” to kontynuacja „Gry Endera”, która to w zależności gdzie szukać jest uznawana bądź za drugi (w Polsce) lub trzeci (USA) tom serii – i idzie przez to zwariować, ponieważ nie wiadomo co z tym fantem zrobić. Ale uznałam, że przeczytam jak w kolejności wydawał Prószyński i S-ka. Co tym razem przygotował nam autor?

Byłam w niezłym szoku, kiedy zaczęłam czytać „Mówcę Umarłych” ponieważ okazuje się, że akcja książki dzieje się ponad trzy tysiące lat później niż w „Grze Endera” i zaczynamy od nowych bohaterów, więc zastanawiałam się jakim cudem ma pojawić się tutaj Ender, ale z każdą kolejną stroną wszystko powoli się wyjaśniało. Ender tak jak obiecał, od trzech mileniów wraz z siostrą Val, szuka domu dla rasy, którą w dzieciństwie omal nie zgładził. W tej części polubiłam go z za jego spokój, opanowanie i umiejętności dochodzenia do prawdy. Pozostali bohaterowie byli także różnorodni i ciekawie wykreowani, ale zajęłoby za dużo czasu na opisanie każdego z nich.

Akcja książki nie pędzi, lecz płynie spokojnie. Powoli poznajemy tajemnice bohaterów i kolonii. W „Mówcy Umarłych” mamy szansę poznać kolejną ciekawą rasę kosmitów, nazwanych przez ludzi „prosiaczkami”. Autor opisuje wszystkie aspekty ich życia, a niektóre są naprawdę dziwne. Orson Scott Card z łatwością łączy w swojej powieści elementy fantastyczne ze zwykłymi ludzkimi dramatami.

W swoje łapki dostałam wydanie z 1992 roku, które dosyć ciężko się czytało poprzez drobną czcionkę. Jednak nie tylko to sprawiało trudności. Kłopotliwe dla mnie były dialogi w języku portugalskim, które w połowie nie były tłumaczone na język polski nawet w przypisach. Po drugie spamiętanie tych wszystkich dziwnych imion i ksywek używanych zamiennie było ciężko, dopiero pod koniec jakoś się w tym wszystkim odnalazłam.

Książki Carda mają swój unikalny charakter, który ciężko mi określić słowami, trzeba samemu je przeczytać, aby się przekonać na własnej skórze.

Moja ocena: 4/6

Tytuł: Mówca umarłych
Tytuł oryginalny: Speeker for the Dead
Seria: Cykl Endera/The Ender Quintet #2 (3)
Autor: Orson Scott Card
Premiera: 1992r.
Ilość stron: 256
Wydawca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Cena: 32,00 zł

Pierwsze spotkania w świecie Endera (dodatek) | Gra Endera | Mówca Umarłych | Ksenocyd | Dzieci umysłu | Ender na wygnaniu


Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę.

04 listopada 2015

Cora Carmack - Coś do stracenia

Bliss Edwards jest miła, sympatyczna i poukładana. Studiuje na ostatnim roku aktorstwa w college’u. Ma fantastycznych przyjaciół i… wciąż jest dziewicą. Wkurzona tym, że jako jedyna z licznego grona znajomych nigdy nie uprawiała seksu, Bliss postanawia rozwiązać problem. Koniecznie ZANIM odbierze dyplom i zostanie pierwszą kobietą, która opuściła mury uczelni nietknięta. Plan jest prosty – iść do pubu, poderwać przystojnego nieznajomego, oddać mu się, a potem nigdy więcej go nie spotkać. 3 razy zet. Znaleźć, zaliczyć, zapomnieć. Nic jednak nie idzie tak, jak powinno. Bliss panikuje i zostawia nowopoznanego, szalenie przystojnego i zupełnie nagiego faceta we własnym łóżku. I to pod pretekstem, któremu nie dałby wiary nawet ogórek po lobotomii. Jakby tego było mało, następnego dnia okazuje się, że jedne z zajęć w jej grupie poprowadzi nowy wykładowca. Mężczyzna, którego porzuciła w środku nocy i którego miała nadzieję nigdy więcej nie spotkać.

Do książek Cory Carmack ciągnęło mnie od chwili, gdy zobaczyłam je w zapowiedziach na jakiejś stronie (to pewnie przez te okładki, są świetne i podobają mi się bardziej od tych oryginalnych). Więc postanowiłam dać im w końcu szansę.

Bliss ma 22 lata, jest studentką ostatniego roku oraz ciągle jest dziewicą, co bardzo jej nie pasuje i z pomocą koleżanki postanawia to zmienić i to dzięki temu poznaje swojego wymarzonego faceta, tego, na którego tyle czekała. Dziewczyna jest kiepską kłamczuchą, ale świetną aktorką (nie zaprzecza to sobie czasami?), niby twardo stąpającą po ziemi i myślącą racjonalnie to przy chłopaku traci głowę. Momentami jej wręcz obsesja na punkcie stracenia dziewictwa mogła irytować, ale to na tym w głównej mierze książka się skupia. A sam Garrick? Przystojny, troskliwy mężczyzna z brytyjskim akcentem – marzenie wszystkich kobiet. Pomimo tego, że o głównych bohaterach nie mamy wielkiego pojęcia, to Bliss i Garrick są postaciami, które z łatwością idzie polubić. Ich spotkania niezmiernie rozbawiały mnie. Widać, że pomiędzy Bliss i Garrickiem jest pełno namiętności i pożądania, a opisanie to autorce przyszło z niezwykłą łatwością tak samo jak dialogi pomiędzy bohaterami, zarówno tymi pierwszoplanowymi, jak i tymi z drugiego planu. Nie było niczego wymuszonego, a to pewnie za sprawą wieku samej autorki.

Od tej powieści nie można było oczekiwać niczego spektakularnego. Książka lekka i przyjemna powodująca polepszenie humoru. Chociaż nie czytam ogromnych ilości takich pozycji, ta mi się niezmiernie podobała i pozwoliła odprężyć. Z miłą chęcią sięgnę po inne książki tej autorki i dalsze tomy tej serii.


Moja ocena: 4+/6

Tytuł: Coś do stracenia
Tytuł oryginalny: Losing It
Seria: Coś do stracenia/Losing It #1
Autor: Cora Carmack
Premiera: 25.06.2014r.
Ilość stron: 304
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar
Cena: 32,99 zł

Coś do stracenia | Keeping Her (dodatek) | Inking Him (dodatek) | Coś do ukrycia | Coś do ocalenia | Seeking Her (dodatek)

01 listopada 2015

Podsumowanie października

No i nadszedł listopad. Październik był dosyć ciężkim miesiącem, gdyż zaczął się nowy rok akademicki i to od razu z wielkim hukiem – sporo nauki, spędzanie w innym mieście dnia od rana do wieczora, a przez co brak czasu, żeby coś więcej przeczytać.

W końcu założyłam fan page na Facebooku (dopiero po trzech latach, nadal nie jestem przekonana do tych wszystkich portali społecznościowych) i jeszcze raz zachęcam do polubienia go (KLIK). Będą pojawiać się na nim rzeczy, których może nie będzie można znaleźć na blogu.

W październiku udało mi się pojechać na Targi Książki w Krakowie! Była to moja pierwsza wizyta na takim wydarzeniu i chociaż nie udało mi się spędzić tam dużo czasu, gdyż nie pozwalała na to odległość jaka mnie dzieli (ok. 150-160 km), a musiałam wracać tego samego dnia i obiecałam jeszcze bratu, że pokażę mu tę dawną stolicę, nie żałuję, a w przyszłym roku, jeśli będę miała możliwość, to pojawię się na 100% i oczywiście na dłuższy czas (z tragarzem i większą ilością gotówki :D).


Październik w liczbach:
Ilość przeczytanych książek: 10
Ilość przeczytanych stron: 3217
Ilość stron przeczytanych w ciągu dnia: ~103
Ilość książek przeczytanych w ramach wyzwania „Czytam fantastykę”: 4
Ilość książek przeczytanych w ramach wyzwania „Czytam zekranizowane powieści”: 0


A Wam jak minął październik? Na co czekacie najbardziej w listopadzie?