Świat
został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli
ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z
ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada
jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o
imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki
ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów...
"Przez
wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki,
jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu?
Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki
doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w
najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też
ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma."
Melanie od inwazji opiekuje się swoim
młodszym bratem, Jamiem. Żyją tylko we dwójkę, ukrywając się
przed Tropicielami. Podczas jednej z akcji wypadowych po prowiant
dziewczyna spotyka Jareda, od tej pory są nierozłączni. Zakochują
się w sobie. Jednak pewnego dnia Melanie zostaje schwytana i do jej
ciała wszczepiona dusza, Wagabunda. Zaczyna się walka o ciało. Na
początku dusza jest pewna, że powinna wydać rebeliantów, ale
dokładniej poznaje Melanie i jej życie, więc postanawia jej pomóc.
Oby dwie bohaterki wykazały się siłą i determinacją.
"A może po prostu pod jakimś
względem była lepsza? Skoro ludzie potrafili tak zapalczywie
nienawidzić, widocznie umieli też kochać mocniej, żywiej i
płomienniej? Nie rozumiałam, czemu tak rozpaczliwie pragnę tej
miłości. Wiedziałam tylko, że była warta całego ryzyka i
wszystkich cierpień, jakimi ją okupiłam. Była jeszcze
wspanialsza, niż myślałam. Była wszystkim."
Do książki podchodziłam sceptycznie,
gdyż „Zmierzch” i jego dalsze części nie przypadły mi do
gustu. Ale bardzo cieszę się, że jednak po nią sięgnęłam. Nie
mogę uwierzyć, że „Intruz” i saga o Belli i Edwardzie wyszła
spod pióra jednej i tej samej autorki. Ta książka jest o wiele
dojrzalsza, pomimo tego, że powstała w trakcie tworzenia tetralogii
o wamprach. Chociaż jest to historia o kosmitach, w większości
opowiada ona o sile miłości. Podobały mi się opowieści Wagabundy
o innych światach. Dzięki tej powieści autorka ukazuje nam
problemy współczesnego świata, takie jak głód czy morderstwa,
każe zastanawiać się nam nad istotą człowieczeństwa. Jest tu
przygoda, przyjaźń, poświęcenie, ból, smutek i radość. A
zakończenie jest jednym wielkim zaskoczeniem. Nawet nie zauważyłam
kiedy czytałam ostatnią stronę. Jest to pozycja do której z miłą
chęcią powrócę.
Książka została zekranizowana i
weszła do kin w tym roku. Melanie/Wagabundę zagrała Saoirse Ronan,
Jareda Max Irons a Iana Jake Abel. Film od książki dosyć mocno się
różni, ale i tak warto go obejrzeć. Producenci skupili się trochę
bardziej na Tropicielach. Wiele wątków z książki zostało wyciętych. Byłam naprawdę zachwycona jak Saoirse
odegrała swoją rolę, która nie była łatwa, bo musiała zagrać
dwie postacie naraz.
"Co takiego sprawiało, że ta
ludzka miłość przemawiała do mnie silniej niż miłość mojego
gatunku? Czy to, że była zaborcza i kapryśna? Dusze dzieliły się
miłością i serdecznością ze wszystkimi. Może byłam spragniona
większego wyzwania? Miłość ludzka była trochę nieobliczalna,
nie rządziła się wyraźnymi regułami – czasem dostawałam ją
za nic, tak jak od Jamiego, czasem musiałam na nią ciężko
zapracować, tak jak u Iana, a czasem była po prostu nieosiągalna i
łamała mi serce, tak jak moje uczucie do Jareda."
Moja ocena:
5+/6
Tytuł: Intruz
(org. The Host)
Autor:
Stephenie Meyer
Premiera:
14.11.2008r.
Ilość stron:
568
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Cena: 39,90
zł
Czytałam ksiazkę tuż po wielkim bumie na "Zmierzch". Wtedy bardzo mi się spodobała. Gdy chciałam do niej wrócić przez premierą filmu, przeczytałam tylko 50 stron. Powieść i jest ciekawa, ale tylko na jeden raz ;)
OdpowiedzUsuńA ja już ją czytałam dwukrotnie i za każdym razem podobała mi się ;)
UsuńWysoko! No nie wiem raczej nie kupię, ale widziałam w bibliotece i poluję. ;D Jak na razie powstrzymuję się, aby nie oglądnąć filmu przed książką. ;)
OdpowiedzUsuń