"Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze starym przyjacielem."
przysłowie chińskie
Jak już wiadomo od
pewnego czasu, „Dary anioła” powrócą jako serial telewizyjny.
Wczoraj oficjalnie potwierdzono, że będzie on emitowany w stacji
ABC Family. Produkcją zajmuje się Constantin Film, a Ed Decter
będzie pełnić funkcję producenta wykonawczego.
Data premiery wciąż nie
jest jeszcze znana, ale wiadomo już, że pierwszy sezon będzie się
składał z 13 odcinków. Zdjęcia do „Nocnych Łowców”
mają ruszyć w maju w Toronto, więc wkrótce pewnie usłyszymy
trochę o castingach.
Młodzi
podróżnicy Luca, Freize, Izolda i Iszrak przybywają do Wenecji w
czasie karnawału. Podczas gdy mieszkańców miasta ogarnia
szaleństwo zabawy, bohaterowie mają zbadać sprawę fałszerstwa
złotych monet. W trakcie dochodzenia poznają dwoje alchemików,
którzy najprawdopodobniej są w posiadaniu kamienia filozoficznego.
Z biegiem czasu na jaw zaczynają wychodzić kolejne niewiarygodne, a
czasem przerażające sekrety.
W powieści
pojawiają się nowe postacie – tajemniczy alchemik i jego córka
oraz Żyd Izrael. Wokół nich krąży naprawdę przedziwna
tajemnica. Co do naszych starych już bohaterów to poznajemy ich nowe oblicza, a zwłaszcza brata Piotra (uśmiałam się jak nie wiem co :D). Izolda i Iszrak nadal pokazują, że nie są bezbronnymi dziewczętami. Bohaterowie zaczynają zadawać coraz więcej pytań dotyczących Zakonu Ciemności i jego tajemniczego zwierzchnika.
Autorka fajnie opisała Wenecję tamtych czasów oraz zwyczaje panujące w tamtym okresie. Rozwija się
wątek miłosny pomiędzy Lucą i Izoldą – oczywiście zakazany. W
tej części mamy chyba najwięcej do czynienia z fantastyką niż w
poprzednich tomach (jeden moment był naprawdę dziwny). Philippa Gregory pozostawia mnóstwo pytań: kim tak naprawdę jest zwierzchnik Zakonu Ciemności? Czy stoi on po stronie dobra? Nadal nie wiadomo dlaczego Lukę zwą odmieńcem. Powieść
kończy się tak jakby coś dalej miało się dziać, ale niestety
nie mogę znaleźć nic na temat kontynuacji, nawet na stronie
autorki. Szkoda, bo z chęcią bym się dowiedziała co dalej. Może ktoś coś wie?
Muszę jeszcze wspomnieć o przecudnej okładce do tej części. U poprzednich tomów były naprawdę niezłe, ale ta pobija wszystkie :). Idealnie oddaje klimat powieści.
„Nigdy, przenigdy nie płacz” – tego
przed laty nauczyła Eurekę Boudreaux jej mama. Ale teraz nie żyła,
za to dziewczyna na każdym kroku natyka się na Andera –
wysokiego, bladego, jasnowłosego chłopca, który wydaje się
wiedzieć rzeczy, jakich wiedzieć nie ma prawa, i który ostrzega
Eurekę, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, i prawie
doprowadza ją do łez. Ander nie zna jednak najmroczniejszej
tajemnicy Eureki – od kiedy jej matka zginęła w tajemniczym
wypadku, dziewczyna również pragnie umrzeć. Niewiele jej w życiu
pozostało, jedynie stary przyjaciel Brooks i dziwny spadek:
medalion, list, tajemny kamień i starożytna księga, której nikt
nie rozumie.
Bałam
się sięgnąć po tą pozycję tej autorki, ponieważ jej
wcześniejsza seria „Upadli” nie powaliła mnie na kolana, a
momentami mnie nudziła, więc miałam ogromną nadzieję, że tutaj
Lauren Kate bardziej się postara. Ale niestety trochę się
zawiodłam, gdyż liczyłam na coś innego, coś bardziej
wciągającego i emocjonującego.
Bohaterowi
są tacy nijacy. Eureka cały czas użala się nad sobą – ok
rozumiem, straciła matkę, ale Diana miała również innych
bliskich, którzy za nią tęsknią. Momentami nie potrafiłam tego
wręcz znieść. Ander to kolejny tajemniczy chłopak jakich już
wielu. Nie wiemy o nim za dużo. Najlepiej wykreowanymi bohaterami są
bliźniaki Claire i William – przyrodnie rodzeństwo Eureki. To oni
zachowywali się najbardziej naturalnie.
Autorka
mogła wykorzystać o wiele lepiej potencjał mitologii z jakiej
skorzystała. Za nim akcja na dobre się rozkręci to książka już
się kończy. Niestety za dużo zostało poświęcone wprowadzeniu,
które tak naprawdę nic nie wnosi. No i oczywiście musiała pojawić
się miłość od pierwszego wejrzenia. To już było wiadome od
samego początku, że Eureka poczuje coś do tajemniczego
nieznajomego. Można znaleźć dosyć sporo podobieństw właśnie do
„Upadłych”.
Myślę,
że autorka miała dobry pomysł, ale tak do końca go nie
wykorzystała. Najlepsze fragmenty to właśnie te, w których Lauren
Kate odwołuje się do mitologii. Może bardziej postara się w
kolejnym tomie.
"Zbuntowana"
to jeden z filmów, na które bardzo czekałam w tym roku. Byłam
niezmiernie ciekawa jak ona wypadnie i na seans szłam z wielkim niepokojem, czy czasami nie zostanie on zniszczony. I muszę przyznać, że nie
zawiodłam się.
Film
od samego początku jest bardzo ciekawy. Twórcy mieszają nam w
głowie i czasami nie wiadomo czy jest to rzeczywistość, czy tylko
kolejny koszmar albo symulacja Tris. W filmie oczywiście nie
zabraknie również nierealnych, a momentami wręcz absurdalnych scen
(walka trzech, no dobra dwóch, przeciwko przeważającej kilkanaście
razy liczbie przeciwników?, wyjście na otwartą przestrzeń i
uniknięcie postrzału?).
Shailene
Woodley i Theo James wypadają dobrze w swoich rolach. Lecz
najbardziej urzekł mnie w kilku scenach Miles Teller (Peter) – w
jednym momencie nawet zaczęliśmy się wszyscy na sali śmiać (jego
mina w niej bezcenna). Naomi Watts i Kate Winslet, obie grające
bezwzględne przywódczynie, także sobie nieźle radzą, chociaż
szkoda, że nie było z nimi razem więcej scen.
W
tej części, bardziej niż w poprzedniej, postawiono na efekty
specjalne. Zniszczone miasto, symulacje Tris zostały dopracowane do
ostatniego szczegółu. Również bardzo fajnie dobrana została
muzyka, która miejscami potrafi potęgować napięcie.
Książkę na podstawie której powstał film czytałam już prawie trzy lata temu, więc niektóre szczegóły mogły mi umknąć i dlatego nie będę porównywać ekranizacji do powieści (chociaż chodzi za mną przeczucie, że parę rzeczy ominięto). Może sięgnę po nią jeszcze raz, aby ją odświeżyć.
Denerwuje
mnie to ciągłe porównywanie całej trylogii „Niezgodna” do
„Igrzysk Śmierci” - przecież nie mają one praktycznie ze sobą
nic wspólnego. No, ale jak kto lubi. Myślę, że film jako całość
wypadł według mnie dosyć dobrze. Warto obejrzeć nawet dla samej
przyjemności oglądania.
Reżyseria:
Robert Schwentke
Scenariusz:
Brian Duffield, Akiva Goldsman, Mark Bomback
Gatunek:
akcja, sci-fi, romans
Producent:
USA
Premiera:
20 marca 2015 (Polska), 11 marca 2015 (świat)
Czas
trwania: 2h
Tytuł
oryginalny: Insurgent
Obsada:
Shailene
Woodley – Tris Prior
Theo
James – Cztery
Kate
Winslet – Jeanine
Naomi
Watts – Evelyn
Octavia
Spencer – Johanna
Jai
Courtney – Eric
Zoe
Kravitz – Christina
Miles
Teller – Peter
Ansel
Elgort – Caleb Prior
Maggie
Q – Tori
Daniel
Dae Kim – Jack Kang
Keiynan
Lonsdale – Uriah
Jonny
Weston – Edgar
Zwiastun:
Film oparty na powieści "Zbuntowana" Veroniki Roth.
Trzy
kobiety, dwóch mężczyzn i jedna tajemnica. Freya wiedziała, że
igra z ogniem, a mimo to nie potrafiła się powstrzymać. W
powietrzu od niewyobrażalnego napięcia czuć było zapach spalonych
kwiatów. Czuła, że jakaś nieopisana siła pcha ją w ramiona
mężczyzny. Sęk w tym, że zupełnie nie tego, co trzeba - brata
własnego narzeczonego. W miejscu zupełnie nie tym, co trzeba - na
własnym przyjęciu zaręczynowym. Czuła pod skórą, że zbliżają
się kłopoty. Nie ona jedna... Joanna od kilku dni
przeczuwała, że coś niedobrego dzieje się w miasteczku. Kiedy
zobaczyła martwe ptaki na plaży, wiedziała już, że to nie
przypadek. Znała te oznaki. Do tego wszystkiego Ingrid, na pozór
najspokojniejszą z kobiet z rodu Beauchamp, zaczęły dręczyć
niepokojące koszmary...
Do
przeczytania tej pozycji zachęcił mnie serial, który powstał na
jej podstawie. Ekranizacja ta dosyć mnie wciągnęła i zaciekawiła,
ale prawdopodobnie trzeciego sezonu już nie będzie, gdyż stacja
Lifetime anulowała go :(
Cała historia
opowiedziana jest z perspektywy trzech kobiet – Joanny (matki) i
jej dwóch córek Frei i Ingrid. Każda z nich ma inny charakter.
Freya to towarzyska dziewczyna, która potrafi rozkręcić każdą
imprezę. Jej siostra Ingrid to jej totalne przeciwieństwo.
Zamknięta w sobie, cicha i spokojna. Joanna to taka kochana babcia. Niby każda z nich ma jakiś tam charakter, ale mi wydawały się one strasznie płytkie. W książce pojawiają się również już
dosyć znani bohaterowie z serii „Błękitnokrwiści” (taki misz
masz dwóch serii).
Akcja powieści
rozwija się bardzo powoli, lecz niemniej fragmentami jest dosyć ciekawa.
Stopniowo staje się coraz mroczniejsza, ale końcówka mogłaby być
o wiele lepsza. Książka jest również przeznaczona dla starszych
czytelników niż poprzednia seria autorki, gdyż nie brak w niej
śmiałych scen erotycznych. Nie wiem czy sięgnę po dalsze tomy.
Moja
ocena: 3/6
Tytuł:
Zapach spalonych kwiatów
Tytuł
oryginalny: Witches of East End
Seria:
Ród Beauchamp/The Beauchamp Family #1
Autor:
Melissa de la Cruz
Premiera:
17.10.2011r.
Ilość
stron: 304
Wydawca:
Wydawnictwo Znak literanova
Cena:
32,90 zł
Zapach
spalonych kwiatów | Serpent's Kiss | Wind of Salem
Ellie
i jej przyjaciół czeka ostateczna rozgrywka, w której stawka jest
wyższa niż kiedykolwiek wcześniej. Czy ich przyjaźń przetrwa
największą próbę? Czy Ellie najważniejszą bitwę będzie
musiała stoczyć sama?
„<<Jedynym
prawdziwym testem dla przyjaźni jest czas poświęcany ci przez
przyjaciela>>. Właśnie to wymyśliłam. Bo w sumie nic innego
się nie liczy. Ludzie mogą spędzać z tobą czas, ale to nie to
samo. Można z kimś spędzać mnóstwo czasu i wcale mu go nie
poświęcać. Podobnie jest z wydawaniem na kogoś pieniędzy albo
robieniem mu prezentów. Bo największy prezent dostajesz wtedy,
kiedy ktoś postanowi ci podarować pół godziny, godzinę albo całe
popołudnie i ten czas jest tylko dla ciebie.”
To już
ostatnia część „Kronik Ellie”, a zarazem zakończenie serii
„Jutro”. Akcja zaczyna się już od samego początku, autor nie
opóźnia jej żadnymi opisami farmy czy czymkolwiek innym. Przez
połowę powieści z zapartym tchem przerzucałam strony czekając na
to co się za chwilę wydarzy. Jako, że to już koniec, autor
pozamykał wszystkie wątki i nie pozostawiał pytań bez odpowiedzi.
Dowiadujemy się między innymi kim jest przywódca Wyzwolenia, czyli
Szkarłatny Pryszcz (chociaż jeśli się chwilę pomyśli, to nie
będzie to tak ciężko odgadnąć). Rozwiązuje się również
kwestia opieki nad Gavinem. Koniec jest początkiem nowego życia Ellie i Gavina.
Przez te
wszystkie tomy wiele rzeczy się wydarzyło, bohaterowie na
przestrzeni czasu dorośli i zmienili się. Postacie polubiłam, a z
niektórymi się dosyć mocno zżyłam (zwłaszcza z Ellie czy
Homerem). Autor nie szczędził nam zaskakujących zwrotów akcji czy
silnych emocji. Im mocniej się zagłębiamy w książkę, tym
bardziej zastanawiamy się co się dalej wydarzy. Język jest prosty
i przyjemny dla czytelnika, i to ułatwia czytanie w szybkim tempie.
Z tym cyklem spędziłam naprawdę przyjemne chwile. Wszystkie części
mówią o przyjaźni, przetrwaniu, sile czy miłości, wierze oraz
nadziei. Trochę szkoda, że to już koniec. Na pewno go nie zapomnę
i może kiedyś jeszcze do niego wrócę.
Na
całym świecie
muzea historii naturalnej donoszą o
tajemniczych włamaniach.Uskrzydlone
armie przekraczają portal dzielący
ich świat od naszego.
Odwieczna
wojna wybucha ze straszliwą siłą.A
ci, którzy tak bardzo się
kochają, stoją
po przeciwnych stronach… Siedemnastoletnia
Karou, utalentowana artystka i uczennica tajemniczego Dealera Marzeń,
znalazła wreszcie odpowiedź,
której tak długo
szukała. Już
wie, kim jest – i czym jest. Lecz ta
wiedza niesie następną
prawdę, której
z całego serca chciałaby
zaprzeczyć: że
kocha wroga, i że jej ukochany ją
zdradził. A świat
musi zapłacić
za to krwawą cenę...
Teraz
Karou musi wybrać ostatecznie, kim chce
być. I zdecydować,
jak daleko się posunie, by pomścić
swoją rasę.
Tymczasem
Akiva bez wytchnienia szuka Karou, bez której
nie potrafi jużżyć.
I prowadzi własną
walkę: o
odkupienie i o nadzieję.Lecz
czy jakakolwiek nadzieja ocaleje z popiołów
ich zniszczonych marzeń?
"(...)wspomnienia
są jak muchy, można je odganiać, ale nic ich nie powstrzyma przed
powrotem."
Od
momentu kiedy sięgnęłam po pierwszy tom trylogii minęło już
sporo czasu i sama nie wiem czemu nie zabrałam się za kontynuację
wcześniej, gdyż była to jedna z oryginalniejszych powieści jakie do tej pory czytałam.
Zaczynając
swoją przygodę z „Dniami krwi i światła gwiazd” miałam mieszane uczucia. Czytało mi się ją bardzo ciężko. Zawiodła mnie również postać Karou, która zmieniła się nie do poznania - z odważnej dziewczyny przemieniła się w strachliwą i o niskiej samoocenie (ciągle tylko narzekała i obwiniała). W tym tomie moją sympatię zdobywa Zuzana (to się nazywa przyjaźń) czy Akiva, który nigdy nie zwątpił w lepsze jutro i pokój pomiędzy zwaśnionymi stronami, i jego rodzeństwo: Hazael i Liraz, których mieliśmy szansę lepiej poznać. Liraz - serafinka, która pomimo swojego mrocznego charakteru okazuje się mieć również tą drugą twarz, pełną dobroci i współczucia. Zaś Hazael urzekł mnie tym, że ciągle się potrafił śmiać - nawet w niesprzyjających sytuacjach oraz dostrzegł to, co najważniejsze.
"Prośba
o pomoc nie oznacza słabości."
Ta część jest pełna przemocy. Im dalej się zagłębiamy, tym więcej krwi spływa po kartkach, a zwłaszcza pod koniec. Momentami jest również bardzo chaotycznie - ciągłe przeskakiwanie od jednego bohatera do drugiego, czy wplatanie nowych, by po chwili i tak do nich nie wracać. Brakowało mi też szybszej akcji. Co prawda pojawiają się takie momenty, ale szybko wraca się do poprzedniego stanu rzeczy. Najbardziej zaciekawiły mnie już ostatnie strony. Mam nadzieję, że to co zostało opisane w epilogu i co właśnie wynagradza mi wszystko to co złe w tej książce, Laini Taylor rozwinęła naprawdę dobrze w "Dreams of God & Monsters".
Moja
ocena: 3+/6
Tytuł:
Dni krwi i światła
gwiazd
Tytuł
oryginalny: Days
of Blood and Starlight
Seria:
Córka
dymu i kości/Daughter
of Smoke & Bone #2
Autor:
Laini Taylor
Premiera:
8.01.2013r.
Ilość
stron: 352
Wydawca:
Wydawnictwo Amber
Cena:
37,80 zł
Córka
dymu i kości | Dni krwi i światła
gwiazd | Dreams of God & Monsters
Dzisiaj w
sieci zadebiutował pierwszy zwiastun nadchodzącej ekranizacji
książki „Papierowe miasta” Johna Greena. Premiera filmu w
amerykańskich kinach 24 czerwca 2015 roku, a w polskich pewnie w tym
samym czasie.
Nim
Ami trafiła do pałacu jako jedna z 35 kandydatek do korony, w życiu
Maxona Shreve'a była inna dziewczyna. Kim jest Daphne? I dlaczego
musiała zniknąć ze sceny? Urodzony jako Szóstka Aspen, nigdy
nawet nie marzył o społecznym awansie. Okazało się jednak, że
bycie gwardzistą ma również ciemne strony, których America i inne
kandydatki nawet się nie domyślają.
"Książę
i Gwardzista" to dwa dość krótkie opowiadania, które
stanowią dopełnienie do przeczytanych przeze mnie wcześniej
książek. „Książę” pokazuje wydarzenia chwilę sprzed
Eliminacji i odrobinę później po jej rozpoczęciu. W drugiej z
opowieści przekonamy się, jak płynęło życie Aspena w pałacowych
komnatach, gdy na dobre w nich zagościły Eliminacje. Z opisu na
okładce wynika, że dowiemy się czegoś nowego, jednak tak naprawdę
wszystkie te wydarzenia zostały opisane już w poprzednich tomach.
Niby obserwujemy je z punktu widzenia kogoś innego, ale tak naprawdę
możemy domyśleć się tego jak Maxon i Aspen się czują. Za dużo
nie wynosimy z tych opowieści.
Na końcu
książki znajdziecie dodatkowo pytania do autorki, które
przybliżają nam jej sylwetkę i zainteresowania, pełną listę
kandydatek biorących udział w eliminacjach, drzewa genealogiczne
Ameriki, Maxona i Aspena oraz playlisty do dwóch pierwszych tomów.
I to chyba było największym plusem tej książki.
Tygodnie
po wylądowaniu na Ziemi, Setce udało się stworzyć poczucie
porządku w otaczającym ich chaosie. Ale tą delikatną równowagę
psuje pojawienie się nowych statków z kosmosu.
Ci
nowo przybyli są szczęściarzami – w Kolonii tlenu już prawie
nie ma – ale po dotarciu bezpiecznie na Ziemię, szczęście Glass
się kończy. Clarke prowadzi misję ratunkową na miejsce
katastrofy, gotowa do leczenia rannych, ale nie może przestać
myśleć o swoich rodzicach, którzy ciągle mogą żyć. W
międzyczasie, Wells walczy, by utrzymać swój autorytet pomimo
obecności Wice-Kanclera i jego uzbrojonych strażników, a Bellamy
musi zdecydować czy zmierzy się z przestępstwami, które myślał,
że zostawił za sobą, czy ucieknie.
Nadszedł
czas, żeby Setka zebrała się razem i walczyła za wolność którą
znaleźli na Ziemi, albo zaryzykowali stratę wszystkiego – i
wszystkich – których kochają. *
"The
connecition we feel to other people isn't bound by geography or
space."
Pomimo tego,
że wydawnictwo Bukowy Las zaczęło wydawać tą serię
stwierdziłam, że muszę poznać dalsze przygody Clarke,
Bellamy'ego, Wellsa i Glass, a także innych bohaterów jak
najszybciej.
Pierwsze
paręnaście stron skupia się na tragicznym lądowaniu innych
statków oraz próbie zorganizowania życia na nowo wraz z nowo
przybyłymi Kolonistami, co mogło być męczące, ponieważ jakby od
nowa odrywamy piękno planety. W całej książce pojawia się parę
momentów, które utrzymują napięcie, ale też i takie, które
łatwo przewidzieć. Najbardziej podobała mi się druga połowa
"Homecoming", gdyż to tam najwięcej się działo i to wtedy najbardziej martwiłam się o bohaterów - zwłaszcza o Bellamy'ego i to chyba jego najbardziej polubiłam ze wszystkich.
"You
couldn't replace sad memories with happy ones.
That
was the thing about heartache. You never could erase it. You carried
it with you, always."
Cała seria
nie powala na kolana, jednak przyjemnie mi się ją czytało,
zwłaszcza trzeci tom. Jednak autorka pomimo ogromnego potencjału jaki niosła ze sobą ta historia, nie wykorzystała go do końca. Parę momentów było "zbyt dobrych, na to by były prawdziwe" (zwłaszcza ten o rodzicach Clarke). Bohaterowie też nie byli zbyt dobrze dopracowani, ale jak już wspomniałam przy "Day 21" nie byli też źli. Muszę przyznać, że serial wyszedł im o
wiele lepiej. Może to dlatego, że totalnie różni się od powieści
Kass Morgan?
Dania
Zastanawia
mnie jeszcze jedno, a mianowicie okładka do tej pozycji, gdyż jest
to plakat filmowy, a za Clarke widać Finna, który w książkach nie
występuje.
Moja
ocena: 4+/6
Tytuł:
Homecoming
Seria:
The Hundred #3
Autor:
Kass Morgan
Premiera:
24.02.2015r.
Ilość
stron: 352
Wydawca:
Wydawnictwo Little, Brown Books for Young Readers
Ja
sama, z ogromną niecierpliwością, odliczałam dni do rozpoczęcia
emisji drugiego sezonu "The 100". Już po pierwszych
trzynastu odcinkach mogłam stwierdzić, że jest to jeden z lepszych
seriali jakie oglądałam, ale po tych kolejnych szesnastu epizodach
pobił chyba wszystko co do tej pory widziałam.
Każdy
odcinek oglądałam z zapartym tchem – przy niektórych scenach
trzymałam kciuki, żeby się misja powiodła. Nawet muszę przyznać
się, że uroniłam kilka łez. Nie sposób w 95% przewidzieć co się
stanie za 5 minut. Śmierć goni śmierć, a zdrada zdradę. Jak
napisałam w recenzji do pierwszego sezonu, że jest dużo przemocy
to ten sezon zawiera jej jeszcze więcej. To co muszą robić te
dzieciaki, aby przetrwać i ocalić swoich bliskich jest
przerażające.
Co
do postaci to pokochałam każdą z nich. Nawet tych, których się
nie lubiło w sezonie pierwszym (mam na myśli m.in. Murphy'ego).
Można się zastanawiać, czy po tym co zrobiła Clarke, Bellamy czy
jakikolwiek inny bohater można ich nadal darzyć szacunkiem, ale ja
podziwiałam ich za determinację. Sama myślałam o tym, czy byłabym
do czegoś takiego zdolna.
W
sezonie drugim rozwiewa się kilka tajemnic, które nie zostały
wyjaśnione wcześniej. Kim są tajemniczy Żniwiarze, czemu Setka
była zdolna przetrwać zabójcze promieniowanie na Ziemi, czy kim są
tajemniczy Górale. Ale pojawia się też kilka nowych zagadek. O co
chodzi z tym całym Miastem Światła? Kto odpowiada za zagładę
ludzkości? Zwłaszcza końcówka ostatniego odcinka jest bardzo
dziwna.
Muzyka
jest dobrana idealnie do każdej sceny. Zakochałam się w dwóch
piosenkach: "Home" Dotana i "Knocikng on Heavens Door"
Raign.
Jak
ma sobie wyobrazić, że prawdopodobnie będę musiała czekać na
końcówkę października, aby obejrzeć sezon 3 to chyba zwariuję. Trylogię na podstawie, której powstał serial mam już za sobą i nie wiem co zrobię do tego czasu bez moich ukochanych bohaterów. Pomimo tego, że jest to serial w głównej mierze przeznaczny dla młodzieży, jest to jeden z lepszych. Gorąco polecam!
Chloe
King wreszcie zaczyna panować nad sytuacją. Zrozumiała, kim jest,
gdzie jest jej miejsce i co chce teraz robić. Jest przecież
niezwykła i ma niespotykane zdolności. Dwie rywalizujące ze sobą
grupy uważają, że została „wybrana” do roli przywódcy. Ona
jednak nie kupuje tego całego gadania o starożytnej wojowniczce, a
już na pewno nie ma zamiaru tworzyć superbohaterskiego alter ego
jak postacie ze starych komiksów. Dla Chloe bycie tą jedyną
oznacza, że może robić to, na co tylko ma ochotę, czyli dobrze
się bawić i tylko sporadycznie spotykać się z ludźmi kotami.
Kiedy jednak znajduje jednego ze swoich przyjaciół wykrwawiającego
się na śmierć, zdaje sobie sprawę, że czas walki jeszcze nie
minął. I tak naprawdę nigdy się nie skończy. Mai i Bractwo
Dziesiątego Ostrza nie ustaną w morderczej rywalizacji, dopóki
Chloe nie zaakceptuje swojego przeznaczenia – nie obejmie
przywództwa.
W tym tomie Chloe zaczyna dojrzewać i podejmować lepsze decyzje. Jest skłonna nawet do największego poświęcenia. Zdziwiło mnie tylko, że nie zauważyła dziwnego zachowania Siergieja. W tym tomie zaczął irytować mnie Alek swoim zachowaniem. Zwłaszcza tym jak zwracał się do Chloe.
Trzeci, a
zarazem już ostatni tom, jest utrzymany na poziomie dwóch
poprzednich i tak samo czyta się go bardzo szybko. No i znowu muszę
zarzucić autorce, że skupiła się bardziej na tym normalnym życiu
Chloe a nie na tym związanym z Mai. Ponownie akcja przyspiesza
dopiero na końcu, by po chwili i tak zwolnić. Zaskoczeniem może
być wątek miłosny i dobranie w pary bohaterów przez Liz Braswell.
Ta część
miała chyba najwięcej literówek i innych błędów, co momentami
przeszkadzało w czytaniu. Muszę przyznać, że kocham okładkę do
tej części.
Książki te
bardziej skierowane są do młodzieży. Jak dla mnie to historia jak
na jeden raz, ale przyjemnie się spędziło z nią czas. Teraz
nabrałam ochoty na ponowne obejrzenie serialu ;).
Moja
ocena:4/6
Tytuł:
Wybrana
Tytuł
oryginalny:The Chosen
Seria:Dziewięć żyć Chloe King/Nine Lives of Chloe King #3
Arogancki
i niewinny. Wspaniałomyślny i bezlitosny. Podziwiany przez jednych
i budzący strach u innych. Thomas Cale. Człowiek pełen
sprzeczności. Może zetrzeć z powierzchni ziemi ludzkość wraz z
jej grzechami... Jeśli nie zejdzie z wyznaczonej ścieżki.
To już ostatnie spotkanie z Thomasem Cale'm. W tym tomie to już nie jest ten sam chłopak, którego poznaliśmy wcześniej. Dopadają go wyrzuty sumienia, ale nadal wie, że wiele od niego zależy. Nie poddaje się, chociaż momentami nie ma już sił. W chwilach, gdy pojawiał się Mętny Henri, buzia mi się sama uśmiechała - bardzo polubiłam tego bohatera, zresztą tak samo jak Cale'a. Autor trochę odsunął na bok Kleista - trzeciego z akolitów, który uciekł z Sanktuarium.
"Człowiek
walczący z potworami niechaj lepiej baczy, aby walka ta i jego nie
zamieniła w potwora. Jeśli patrzysz w otchłań zbyt długo,
otchłań odwzajemni twoje spojrzenie."
Po
ostatnich dwóch tomach spodziewałam się innego i zarazem trochę lepszego zakończenia. Dochodzi do wojny z Odkupicielami, która trwa wiele, wiele miesięcy. Niektóre sytuacje, moim zdaniem nie wnosiły nic do powieści i nie potrzebnie tylko zajmowały strony. „Trzepotanie Jego skrzydeł” tak jak swoje poprzedniczki jest
pełna mroku. Autor nie oszczędza makabrycznych opisów śmierci czy
tortur. Ale nie ma, tak jak w „Aniele Śmierci”, przytłaczających
opisów bitew. Paul Hoffman rzadko kiedy trzyma czytelnika w
napięciu, ale też nie wiadomo co się dalej będzie działo. Autor również sprawnie przechodzi od jednego bohatera do drugiego i momentami sama tego nie zauważałam.
Z całej trylogii najbardziej podobał mi się tom pierwszy. Czy sięgnęłabym ponownie po nią całą? Tego nie wiem. Może kiedyś. Pisarz skupił się w niej na pokazaniu jak ważne jest wychowanie i do czego może doprowadzić, gdy dziecko dorasta w złych warunkach.
Moja
ocena: 4/6
Tytuł:
Trzepotanie Jego skrzydeł
Tytuł
oryginalny: The Beating of His Wings
Seria:
Lewa Ręka Boga/The Left Hand of God #3
Autor:
Paul Hoffman
Premiera:
11.07.2014r.
Ilość
stron: 560
Wydawca:
Wydawnictwo Albatros
Cena:
37,90 zł
Lewa
Ręka Boga | Anioł Śmierci | Trzepotanie Jego skrzydeł
Akademia
Cimmeria stała się dla Allie czymś więcej niż szkołą – była
jej schronieniem. Jednak grupa ludzi powiązanych z rodziną
dziewczyny próbuje zniszczyć wszystko to, co dla Allie ważne. Co
gorsza, ktoś blisko związany z uczniami Cimmerii dopuścił się
zdrady i wszystkich opanowuje paranoja. W obawie przed atakiem
Nathaniela wybuchają wewnętrzne walki. Jednak to nie uderzenia z
zewnątrz należy się obawiać...
Po lekkim
zawodzie jaki odczułam czytając drugi tom, miałam nadzieję na coś
o wiele lepszego. I muszę przyznać, że się nie zawiodłam.
Allie
to znowu ta sama silna i zdolna zrobić wszystko, aby poznać prawdę
dziewczyna, którą poznaliśmy w pierwszej części, a nie to
bojaźliwe dziecko, co w „Dziedzictwie”. I dzięki ci za
to, bo kolejnej takiej części już bym nie zniosła. Strasznie
polubiłam Nicole i Zoe, które pojawiają się już w poprzednim
tomie, ale teraz jakoś tak zapałałam do nich sympatią.
W recenzji do
drugiej części narzekałam na ciągłe użalanie się Allie nad jej
uczuciami, tutaj (ponownie) na szczęście schodzi to zupełnie na
dalszy plan, a skupiamy się bardziej na knowaniach Nathaniela i jego
sprzymierzeńcach. Znowu odkrywamy parę tajemnic, ale pojawiają się
też kolejne pytania. Autorka mogłaby tak nie przeciągać i w końcu
wyjawić kto jest tym zdrajcą, kryjącym się w murach Cimmerii, ale
muszę przyznać, że naprawdę robi to w mistrzowski sposób, bo za
nic nie da się domyśleć kto to jest. Książkę czyta się szybko
i przyjemnie dzięki lekkiemu językowi. Z przyjemnością sięgnę
po czwarty tom, aby spróbować odpowiedzieć na nurtujące mnie
pytania.
W sieci pojawiła się lista
piosenek do soundtracku nadchodzącego filmu "Zbuntowana".
Premiera płyty w Stanach Zjednoczonych zapowiedziana jest na 17
marca.
Oto tracklista:
"Holes
in the Sky" – M83 feat. HAIM
“Blood
Hands”- Royal Blood
“Never
Let You Down” – Woodkid featuring Lykke Li
“The
Heart of You” – Anna Calvi
“Sacrifice”
– Zella Day
“Carry
Me Home” – SOHN
“Warriors”
– Imagine Dragons
“Convergence”
Score Suite from “Insurgent” – Composed and Conducted by
Joseph Trapanese
Claire
pojawia się w szkockim Inverness w roku 1968, by przejrzeć archiwum
wielebnego Reginalda, potomka jej wroga z „drugiego życia”,
jakie wiodła w XVIII wieku. To rzuca światło na wiele dziwnych
wydarzeń z przeszłości... Odnajdując na starym cmentarzu grób
ukochanego Jamiego, Claire decyduje się powierzyć własnej córce
zdumiewającą tajemnicę. I opowiada o zawirowaniach losu, jakie
zagnały ją do Francji roku 1745.
„Nikt
nie może wymagać od nas więcej niż to, co jest w naszej mocy...”
Jak miło było
powrócić do Claire i Jamiego. Ponownie zagłębiamy się w świat
pełen intryg, morderstw, gwałtów, porwań czy kradzieży. Jednak
na początku przeżyłam lekki szok, gdyż narratorem nie jest sama
Claire, a tajemniczy Roger. Oprócz niego do powieści zostaje
wprowadzona córka głównej bohaterki – Brianna. Nie można poznać
ich dogłębnie, bo pojawiają się tylko na początku i pod koniec.
Ale to i tak nie wszyscy nowi bohaterowie. Momentami gubiłam się
kto jest kim i o co w tym wszystkim chodzi. No i z tym czasem akcji i
wiekiem Claire było tak samo.
W tej części
wydawać się mogłoby, że głównym wątkiem jest miłość
pomiędzy Claire i Jamiem (no i po części nie można się z tym nie
zgodzić), ale jest on również tłem do innych wydarzeń. Autorka
pokazuje życie w XVIII-wiecznej Francji oraz Szkocji i nie
idealizuje go. Mamy do czynienia z brutalną rzeczywistością
świata. Czytając cały czas zastanawiałam się czy uda się im
zmienić przyszłość, czy wiedza dziewczyny jakimś sposobem
wpłynie na czyny Szkotów.
Książka
rozśmiesza (walka na miecz i kiełbasę ;D) i wzrusza. Pochłaniałam ją z zapartym tchem i z każdą
kolejną stroną chciałam więcej. I dosyć sporo można dowiedzieć
się o historii, której w naszych szkołach nie uczą.
Moja
ocena: 5/6
Tytuł:
Uwięziona w bursztynie
Tytuł
oryginalny: Dragonfly in Amber
Seria:
Obca/Outlander #2
Autor:
Diana Gabaldon
Premiera:
22.07.2010r.
Ilość
stron: 840
Wydawca:
Wydawnictwo Świat Książki
Cena:
44,90 zł
Obca
| Uwięziona w bursztynie | Podróżniczka | Jesienne werble |
Ognisty krzyż | Tchnienie śniegu i popiołu | Kość z kości | Written In My Own Heart's Blood
Anastasia
Steele jest młodą studentką literatury, która przeprowadza wywiad
z intrygującym Christianem Greyem - milionerem i przedsiębiorcą.
Dziewczyna jest zafascynowana inteligentnym i przystojnym mężczyzną,
który robi na niej niesamowite wrażenie, jednak gdy ich spotkanie
dobiega końca, stara się o nim zapomnieć. Grey zjawia się jednak
w sklepie, w którym dorywczo pracuje Anastasia i prosi o kolejne
spotkanie. Studentka zgadza się - tym samym wkracza w niebezpieczny
świat pożądania, erotyki i głęboko skrywanych pragnień.
Książki nie
czytałam i jakoś nie mam na nią ochoty, ale film z ciekawości, by
dowiedzieć się czemu sale kinowe są tak oblegane, obejrzałałam.
Ekranizacja mimo słabej oceny, zarobiła miliony dolarów w bardzo
krótkim czasie.
Historia
zaczyna się jak klasyczny romans – cicha dziewczyna poznaje
tajemniczego bogacza. Twórcom nie udało ukazać się rodzącego się
uczucia pomiędzy Aną a Christianem. Brakuje pomiędzy aktorami
chemii, która urealniła całą tą sytuację. Dziewczyna po prostu
godzi się na wszystko, momentami tylko z niewielkim oporem.
Aktorstwo Johnson i Dorana bardzo kuleje. Odnosiłam wrażenie, że
wszystkie kwestie wypowiadane przez nich dwóch są bardzo sztywne i
utrzymane w tym samym tonie.
Niektóre
sceny wywoływały na mojej twarzy uśmiech, nie ze względu na to,
że mi się podobały, tylko dlatego, że były tak śmieszne, a
momentami nawet nie potrafiłam się powstrzymać i wybuchałam
śmiechem. Ale są też sceny przyjemne dla oka – jak na przykład
randki Anastasii i Christiana.
W całym
filmie podobała mi się najbardziej muzyka, a zwłaszcza piosenka
Ellie Goulding "Love Me Like You Do". Film taki sobie, na
jeden raz.
Reżyseria:
Sam Taylor-Johnson
Scenariusz:
Kelly Marcel
Gatunek:
melodramat
Producent:
USA
Premiera:
13 lutego 2015 (Polska)/9
lutego 2015 (świat)