Zebra ze złamaną nogą, orangutan z Borneo, hiena, ważący
czterysta pięćdziesiąt funtów tygrys bengalski i szesnastoletni Pi Patel -
wyznawca hinduizmu, chrześcijaństwa, a także islamu - wychodzą cało z
katastrofy statku płynącego z Indii do Kanady.
Co naprawdę wydarzyło się w szalupie dryfującej gdzieś po Pacyfiku?
W czym tkwi tajemnica przetrwania? Jak odkryć zdolności pozwalające stawić czoło sytuacjom bez wyjścia?
Co naprawdę wydarzyło się w szalupie dryfującej gdzieś po Pacyfiku?
W czym tkwi tajemnica przetrwania? Jak odkryć zdolności pozwalające stawić czoło sytuacjom bez wyjścia?
Od dzieciństwa Pi był wyśmiewany z powodu swojego imienia.
Ale znalazł sposób, aby to zakończyć. Kiedy okazuje się, że ma wyjechać z
rodziną do Kanady i pozostać tam na stałe, jest przygnębiony, gdyż ma opuścić
swoją rodzinną ziemię. Chłopak nie podejrzewa, że to dopiero początek jego
przygód. Pi był na początku dla mnie trochę dziwnym bohaterem. No bo kto łączy
jedne z trzech największych religii świata i je wyznaje? Kto nadaje dziecku
imię po jakimś tam basenie? Ale jakoś przyzwyczaiłam się do tego. Chłopiec ma
bardzo otwarty umysł, wchłania wszystko. Jak na szesnastolatka wykazał się
niemałą odwagą walcząc z potężną naturą. Są chwile załamania, ale kto by ich
nie miał znajdując się w takiej sytuacji. Podobał mi się jego upór w walce z
tygrysem i próbami jego tresury. Pi przetrwał na morzu 227 dni, a to nie mało,
gdyż prawie siedem miesięcy.
„Wiara w Boga oznacza otwarcie, wolność, głęboką ufność, jest dobrowom aktem miłości - czasami jednak tak trudno jest kochać.”
Do przeczytania książki zachęcił mnie film Anga Lee oparty właśnie na podstawie tej powieści. Zawiera ona o wiele więcej szczegółów od swojej adaptacji, chociaż przyznaję, że była ona dosyć wierna. Historia ukazana jest oczami Piscina, ale pojawia się kilka rozdziałów, w których swoje przemyślenia na temat całej tej opowieści snuje dziennikarz przeprowadzający wywiad z dorosłym już Pi. Nużyły mnie szczegółowe opisy życia poszczególnych zwierząt czy tym podobne. Autor pokazuje, jak silna jest wola życia i że to, co wydaje się być niemożliwe staje się możliwym. Zaskoczyła mnie ogromna metafora jaka została użyta przez pana Martela w książce. Wydobył z ludzi ich cechy i potem przełożył je na zwierzęta. Pokazane są dwie historie: jedna ze zwierzętami, a druga, alternatywna, o wiele bardziej przerażająca. Która jest prawdziwa? To zależy tylko od ciebie. Mnóstwo w tej powieści rozważań moralnych, religijnych i filozoficznych. „Życie Pi” to książka, której akcja płynie bardzo, bardzo powoli i nie ma jakichś wyjątkowych jej zwrotów.
„Kiedy
się wiele z życiu wycierpiało, każde dodatkowe cierpienie jest jednocześnie
czymś nie do zniesienia, i błahostką.”
Moja ocena: 5-/6
Tytuł: Życie Pi (org. Life of Pi)
Autor: Yann Martel
Premiera: 1.01.2003r.
Ilość stron: 400
Wydawca: Wydawnictwo Znak
Cena: 34,90 zł
Nie rozumiem tego fenomenu, tak szczerze mnie jakoś książka tak nie "pociąga". oczywiście, jeżeli miałabym taką mozliwość, przeczytałabym ją, jednak specjalnie się rozglądać za tą pozycją nie będę ;d
OdpowiedzUsuń