Rok
1916, front zachodni. Szeregowy Percy Blakeney budzi się, leżąc w
świeżej, bujnej trawie. Słyszy głosy ptaków i szum wiatru wśród
drzew. Co się stało z błotem, krwią i pooranym pociskami
krajobrazem ziemi niczyjej? A skoro już o tym mowa, co się stało z
Percym?
Rok 2015, Madison, stan Wisconsin, USA. Policjantka Jessica Jansson bada spalony dom unikającego ludzi naukowca, który zniknął bez śladu. Przeszukując pogorzelisko, znajduje niezwykły przedmiot: pudełko mieszczące w sobie kilka prostych obwodów, trójpozycyjny przełącznik oraz... ziemniak. To prototyp wynalazku, który na zawsze zmieni sposób, w jaki ludzkość widzi świat.
Rok 2015, Madison, stan Wisconsin, USA. Policjantka Jessica Jansson bada spalony dom unikającego ludzi naukowca, który zniknął bez śladu. Przeszukując pogorzelisko, znajduje niezwykły przedmiot: pudełko mieszczące w sobie kilka prostych obwodów, trójpozycyjny przełącznik oraz... ziemniak. To prototyp wynalazku, który na zawsze zmieni sposób, w jaki ludzkość widzi świat.
Co by było
gdyby ludzkość miała możliwość zamieszkania na wielu planetach
i to wcale nieodległych od Ziemi, a wręcz znajdujących się przy
niej? Zwycięży ciekawość czy strach? Od wielu lat naukowcy zadają
sobie pytanie: czy równoległe światy? Jeśli tak, to jak się do
nich dostać? Autorzy pokazują, że wszystko jest możliwe, a to
dzięki małemu wynalazkowi z ziemniakiem w środku.
Pierwsze
słowa, które przyszły mi na myśl kiedy czytałam tę książkę
to „jejciu, ale ona dziwna”. Ale dziwna nie w negatywny sposób.
Wręcz przeciwnie. Dziwni są bohaterowie, dziwny jest świat, a
najbardziej dziwny jest wynalazek.
Za główną
parę postaci można uznać Joshuę i Lobsanga. Joshua to młody,
dwudziestoośmioletni mężczyzna, który ma wyjątkowy talent dzięki
temu, że przez kilka sekund był sam w całym wszechświecie.
Lobsang to robot, który kiedyś był... Tybetańczykiem. Ta dwójka
wędruje po milionach światów i próbuje odkryć ich tajemnicę.
Czytając
książkę trochę się gubiłam, gdyż autorzy przeskakiwali od
jednego bohatera do drugiego. Tak samo jest z czasem akcji – do tej
pory nie wiem kiedy tak naprawdę rozgrywają się wydarzenia (chyba
gdzieś około 2040 roku, tak myślę). Jak wyglądałaby Ziemia bez
człowieka – czy porastałaby ją ogromna puszcza, a może
znajdowałaby się na niej bezkresna pustynia? Autorzy ukazują różne
wersje. Podobało mi się to, że każdy świat jest troszeczkę inny
od poprzedniego. Również fajnym pomysłem było wprowadzenie form
homoidalnych, którzy porozumiewają się między sobą poprzez
śpiew.
Nigdy
wcześniej nie czytałam takiej nietypowej książki i z tego
niezmiernie się cieszę. Zakończenie intrygujące i zarazem
przerażające, co motywuje mnie do sięgnięcia po „Długą
wojnę”.
Moja
ocena: 4/6
Tytuł:
Długa Ziemia
Tytuł
oryginalny: The Long Earth
Seria:
The Long Earth #1
Autor:
Terry Pratchett & Stephen Baxter
Premiera:
10.01.2013r.
Ilość
stron: 360
Wydawca:
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Cena:
32,00 zł
Recenzja
bierze udział w wyzwaniu:
Długa
ziemia | Długa wojna | The Long Mars
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku/Czytelniczko!
Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że Wam się podoba :D A skoro już tu zajrzałeś/aś zostaw proszę po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło przeczytać każdy i postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Będą one także świetną zachętą do dalszej pracy :D. A jeśli masz jakieś pytanie - nie bój się go zadać ;)
Grace Holloway