Straszliwa
burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark
Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark
odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez
wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez
łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i
sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal
natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody
i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o
przetrwanie, w której równie ważną rolę co naukowa wiedza, zdolności techniczne
i pomysłowość odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania
dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair… (opis: filmweb.pl)
Mars… Nic tylko góry i rozległa
pustynia, na której nic nie rośnie i nie ma wody. Tamtejszą atmosferą nie da
się oddychać. A pośrodku tego wszystkiego jeden mały człowiek, który musi tam
przetrwać. Film chciałam obejrzeć jak tylko o nim usłyszałam, więc byłam
niezmiernie szczęśliwa, kiedy ten moment wreszcie nadszedł.
W postać głównego bohatera, Marka
Watneya, wciela się Matt Damon, który naprawdę świetnie się spisał. O samej
postaci nie wiemy za wiele – prawdopodobnie nie ma żadnej rodziny, jest
botanikiem i jest na pewno nieziemsko pomysłowy. Twórcy postarali się nawet, że
z biegiem czasu zmieniał się jego wygląd ciała i twarzy, co tylko bardziej
uwiarygodniało to wszystko. Oprócz zmagań Marka obserwujemy też życie na Ziemi,
które toczy się w tym samym momencie i próby wydostania Marka z tych nietypowych
kłopotów w które wpadł. Polubiłam postać szalonego astrodynamika Richa Purnella,
chociaż nie pojawia się on za często.
Źródło: wegotthiscovered.com |
Oglądając film, zastanawiałam się,
jakbym postąpiła, gdybym znalazła się w takiej samej sytuacji w jakiej znalazł
się główny bohater… Czy bym się poddała? A może bym walczyła? Czy wytrzymałabym
tyle dni w samotności, bez możliwość rozmowy z kimś innym, a nie tylko przez
komputer? Muszę przyznać, że film oglądałam z ogromną ciekawością, gdyż
chciałam się dowiedzieć jak potoczą się losy Marka Watneya (chociaż domyślałam
się jaki będzie finał). Ogólnie w filmie nie ujrzymy jakiejś pędzącej do utraty
tchu akcji, chociaż pojawia się kilka wyzwań z którymi główny bohater musi się
zmierzyć i które na pewno podnoszą napięcie. Lecz pomimo ciężkiej sytuacji można w filmie znaleźć też trochę humoru.
Książki jeszcze nie czytałam (ale
leży już na biurku, wypożyczona z biblioteki), więc nie mogę porównać
ekranizacji do jej pierwowzoru, ale mam nadzieję, że będzie on równie ciekawy,
a nawet ciekawszy.
Twórcy stworzyli niezwykle
wiarygodny obraz niebezpiecznego Marsa, który my mamy szansę poznać tylko ze
zdjęć ze satelit, które wokół niego krążą, a podróże na tę planetę są dopiero
planowane i to nawet w niedalekiej przyszłości. Chociaż muszę doczepić się do
kilku rzeczy, ale chodzi tu bardziej o aspekt naukowy… Szkoda, że nie
uwzględniono różnicy pomiędzy grawitacjami Ziemi a Marsa (ale to mniejszy
przytyk). Najbardziej w oczy rzucił mi się sam początek film, kiedy obserwujemy
ogromną burzę piaskową, która potrafi przechylić ogromy i masywny statek, a
tacy mali ludzie idą bez żadnych przeszkód.
Źródło: jessica-chastain.com |
„Marsjanin” mnie nie zawiódł. To naprawdę ciekawy film sci-fi. Fabuła
jest spójna, a każda z postaci ma swoje 5 minut.
Zwiastun:
Reżyseria: Ridley
Scott
Scenariusz: Drew Goddard
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Producent: USA
Czas trwania: 2h 21 min
Tytuł oryginalny: The Martian
Obsada:
Matt Damon – Mark
Watney
Jessica Chastain –
Melissa Lewis
Kristen Wiig – Annie
Montrose
Jeff Daniels – Teddy
Sanders
Michael Peña – Rick
Martinez
Sean Bean – Mitch
Henderson
Kate Mara – Beth
Johanssen
Chiwetel Ejiofor –
Vincent Kapoor
Sebastian Stan –
Chris Beck
Aksel Hennie – Alex
Vogel
Benedict Wong – Bruce
Ng
Mackenzie Davis –
Mindy Park
Donald Glover – Rich
Purnell
Film oparty na
powieści „Marsjanin” Andy’ego Weir.
Naprawdę fajny i ciekawy film, choć osobiście miałam nadzieję, że nieco bardziej wgniecie mnie w fotel.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)