Gaira czeka
śmierć. Słyszy muzykę - muzykę mocy - a w Świętym Mieście to oznacza tylko
jedno: jest czarownikiem i zginie na stosie. Nawet gdyby zdołał uciec, Rycerze
Kościoła i ich łowca czarownic będą mu deptać po piętach, a wzbierająca w nim
moc grozić zgubą. Nie ma nadziei... oprócz sekretnego bractwa, prześladowanego
tak jak on. Jeśli jednak uda mu się zbiec, jeśli zapanuje nad swym niebezpiecznym
darem, jeśli znajdzie Strażników Zasłony - wtedy, być może, będzie bezpieczny.
Albo odkryje, że jego walka dopiero się zaczyna. Walka o własne życie, o
powstrzymanie zła, które wdziera się do naszego świata i o kobietę, którą
pokochał...
"Nie dozwolisz żyć
czarownikowi i stronić będziesz od dzieł wszelkich złego, aby twej duszy nie
zbrukały."
Gair nie zna swoich biologicznych rodziców. Wychowywany
był przez rodzinę zastępczą i to oni oddali go do zakonu. Nie wiemy ile
dokładnie chłopak ma lat, możemy przypuszczać, że około dwudziestu. Gdy zostaje
mu darowana kara śmierci, zostaje wygnany i napiętnowany. Lecz niektórzy nie
mogą się z tym pogodzić. Gair od teraz musi uciekać, gdyż jest ścigany. Pomimo
tortur chłopak nie poddaje się, chociaż dręczą go od tego koszmary. Podobała mi
się jego postawa podczas procesu – trzymał głowę wysoko i patrzył się w oczy
swoim ciemiężycielom.
"Wiesz, ludzie nie lubią
myśleć za dużo o świecie, w którym żyją. Nie przepadają za zmianami i dopóki
każdy dzień toczy się mniej więcej tak jak poprzedni, są zadowoleni. Gdybyś im
powiedział, że niebo wcale nie jest nad nimi, a piekło pod nimi, ale że to tak
naprawdę jedno miejsce i istnieje obok naszego świata, na grubość cienia,
powiedzieliby, że dotknęła cię święta Małgorzata, i wysłali do sióstr w
przytułku dla obłąkanych."
Biorąc tę książkę do ręki myślałam, że napisał ją mężczyzna. Za co naprawdę
przepraszam panią Cooper, ale zauważyłam, że nie tylko ja miałam takie
wrażenie. To przez to imię, mocno wprowadza w błąd. „Pieśni Ziemi” to pierwsza
część otwierająca trylogię „The Wild Hunt”. Autorka posługuje się bardzo
barwnym językiem. Czasami akcja książki wlecze się niemiłosiernie, a czasami
wręcz odwrotnie. Pani Elspeth Cooper mogła by czymś zapełnić te luki.
Bohaterowie nie wyróżniali się zbytnio. Na większy plus zasługuje Aisha – jedna
z Mistrzyń no i Gair za swoją postawę. Czasami gubiłam się w czytaniu, gdyż autorka nagle przeskakiwała pomiędzy
różnymi bohaterami. Podobał mi się pomysł z tkaniem Pieśni – tak zostaje ukazany
sposób czarowania. To coś nowego. Ale czemu autorka musiała uśmiercić jedną z
najlepszych postaci? Nie potrafię jej tego wybaczyć. Pomimo kilku minusów
książkę nawet warto przeczytać. I jeszcze taka myśl do polskiej okładki. Czemu
taka? Nie podobała mi się zupełnie. Mój brat jak ją zobaczył to stwierdził, że
znajduje się na niej Gandalf z „Władcy Pierścieni”.
Moja ocena: 4/6
Tytuł: Pieśni Ziemi (org. The Wild Hunt #1: Songs of the Earth)
Autor: Elspeth Cooper
Premiera: 2.08.2011r.
Ilość stron: 400
Wydawca: Wydawnictwo Amber
Cena: 37,80 zł
Jakie są następne tytuły tej trylogii ,fajnie sie czyta .
OdpowiedzUsuńTytuły to: Trinity Rising i The Raven's Shadow, ale niestety nie ma ich wydanych w Polsce :(
Usuń