Strony

15 stycznia 2016

Katja Millay - Morze Spokoju




Dwa i pół roku - tyle minęło od tragedii, która zamieniła Nastyę w cień samej siebie. Dziewczyna właśnie przeprowadziła się do innego miasta i chce za wszelką cenę ukryć swoją przeszłość. Nastya jest mistrzynią w trzymaniu ludzi na dystans. Ale jej plan działa tylko do momentu, w którym spotyka kogoś równie odizolowanego jak ona. Historia Josha nie jest tajemnicą. W wieku siedemnastu lat został zupełnie sam. Kiedy twoje imię wydaje się być synonimem śmierci, ludzie zazwyczaj dają ci święty spokój. Tylko Nastya przekracza niepisaną granicę i stara się za wszelką cenę poznać każdy aspekt jego życia. Gdy trudna przyjaźń powoli przeradza się w uczucie, Josh zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek pozna sekret dziewczyny - i czy w ogóle tego pragnie.

„Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie być powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić.”

Z cyklu „Seria pastelowa”, w której wydawnictwo Jaguar wydało „Morze Spokoju” czytałam już „Ostatni pociąg do Babylon” i niestety bardzo się na niej zawiodłam. Postanowiłam dać szansę Katji Millay, chociaż tematyka tych książek jest do siebie bardzo zbliżona. I cieszę się, że to zrobiłam, gdyż lekturę „Morza Spokoju” zapamiętam na dłuższy czas.

Historię obserwujemy z naprzemiennego punktu widzenia Nastyi i Josha. Katjia Millay bardzo płynnie przechodzi od jednej postaci do drugiej i dzięki temu tworzy się obraz życia dwóch nastolatków dotkniętych tragediami. Autorka odkrywa powoli przed nami tajemnice przeszłości zarówno Nastyi jak i Josha, chociaż w przypadku chłopaka następuje to o wiele szybciej. W przypadku dziewczyny obstawiałam wiele różnych wersji tego, czego mogła doświadczyć, ale nie wpadłam na to, co wymyśliła Katja Millay. Jest jeszcze przyjaciel Joha, który odgrywa też dosyć sporą rolę i momentami już myślałam, że autorka posunie się do trójkącika miłosnego, ale na szczęście tak nie było. Polubiłam wszystkie postacie za ich niesamowity charakter i siłę.

„Nigdy nie wiesz, co masz, póki tego nie stracisz.”

Autorce udało się bardzo dobrze oddać psychikę ludzi, którzy stali się ofiarami tragedii i niestety nie zawsze pomoc, nawet ta specjalistyczna, może sprawić, że zaprzestaniemy o niej myśleć. Książka przy której można zarówno śmiać się, jak i płakać. Nie da się od niej oderwać, chociaż na początku może wydawać się nudna. Przepiękna opowieść o miłości, radzeniu sobie z ciężką przeszłością i tym, że potrzebujemy kogoś, żeby nam pomógł. „Morze Spokoju” na pewno zapadło mi w pamięć ze względu na świetnych bohaterów i przekaz autorki.


„Dziwi mnie, że ludzie tak bardzo boją się, co może ich spotkać w ciemnościach, a w ogóle nie myślą o swoim bezpieczeństwie w ciągu dnia, jakby słońce dawało wystarczającą ochronę przed całym złem tego świata. A nie daje. Szepcze, mami ciepłem, by potem wepchnąć cię twarzą w błoto. Światło dnia przed niczym nie może cię ochronić. Złe rzeczy dzieją się na okrągło, nie czekają aż zjesz kolację.”


Moja ocena: 5+/6

Tytuł: Morze Spokoju
Tytuł oryginalny: Sea of Tranquility
Seria: ---
Autor: Katja Millay
Premiera: 19.03.2014r.
Ilość stron: 456
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar
Cena: 37,90 zł

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Opasłe Tomiska 2016.

4 komentarze:

  1. Dzięki za przypomnienie, bo zapomniałam jaki rarytas mam na półce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę :) czasami tak jest, że mamy coś na półce, odkładamy przeczytanie, a potem okazuje się, że jest ona właśnie takim "rarytasem" :D

      Usuń

Drogi Czytelniku/Czytelniczko!
Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że Wam się podoba :D A skoro już tu zajrzałeś/aś zostaw proszę po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło przeczytać każdy i postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Będą one także świetną zachętą do dalszej pracy :D. A jeśli masz jakieś pytanie - nie bój się go zadać ;)
Grace Holloway