Całe nasze
życie uzależnione jest od dostępu do prądu. Co się więc stanie,
gdy go zabraknie? Pewnego dnia ktoś "wyłącza guzik" i
świat pogrąża się w ciemności. Samoloty spadają z nieba,
szpitale nie mogą funkcjonować, transport jest niemożliwy. Teraz,
piętnaście lat później życie wygląda podobnie do tego sprzed
rewolucji przemysłowej - ludzie żyją w małych osadach, które po
zachodzie słońca oświetlają jedynie świece i pochodnie. Życie
wydaje się być wolniejsze i łatwiejsze, ale czy faktycznie takie
jest? Na obrzeżach, gdzie żyją małe społeczności, czai się
niebezpieczeństwo. Diametralnie zmienia się życie głównej
bohaterki, młodej dziewczyny, gdy do jej osady przybywa miejscowa
policja i zabija jej ojca, który miał jakiś związek z utratą
elektryczności przez cały świat. To wydarzenie zmusza ją do
odbycia podróży w trakcie której znajdzie odpowiedzi na temat
nieodległej przeszłości i nachodzącej przyszłości.
Puściłam ten
serial nie mając bladego pojęcia o czym jest. No i tak zaczęła
się moja przygoda z „Revolution”. Czy była udana? Pół na pół.
Pierwszy sezon był ciekawy lecz drugi to totalna porażka. Przez
pierwszą połową drugiego kompletnie nic się nie działo. Akcja
wlekła się niemiłosiernie, a bohaterowie tracili na wartości.
Dopiero końcówka zrobiła się jako tako ciekawa.
Dużo ludzi ma
za złe, że gra aktorska była na kiepskim poziomie. Czasami
rzeczywiście tak było, ale do postaci wykreowanych nie mam jakiś
dużych obiekcji. No może tylko do Rachel Matheson, która przez
cały drugi sezon irytowała mnie do granic możliwości. Polubiłam
Jasona, Danny'ego oraz Charlie, zaś do reszty byłam jako tako
obojętna.
Producenci,
jeśli w pierwszym sezonie mieli jakieś dobre pomysły na
przyspieszenie akcji, to w drugim polegli, a mieli naprawdę ogromne
możliwości. Mogli o wiele ciekawiej ukazać wątek walki z
Patriotami oraz rozwinąć wątek obozu reedukacyjnego. Twórcą
całego projektu jest Eric Kripke, który stworzył również inny
serial, a mianowicie „Nie z tego świata”, który utrzymuje dosyć
wysoki poziom. Przygody Sama i Deana będzie można obserwować już
w dziesiątym sezonie, więc co się stało, że „Revolution” nie
osiągnęło takiego samego sukcesu? Ciężko odpowiedzieć na to
pytanie.
„Revolution”
nie uzyskał zielonego światła na trzeci sezon, ale to nie szkodzi.
Zakończenie drugiego odpowiada nawet jako dobre zakończenie całego
serialu.
Moja
ocena: 4-/6
Czas
trwania jednego odcinka: ok. 42 min
Liczba
sezonów: 2
Liczba
odcinków: 42
(sezon I – 20; sezon II - 22)
Obsada:
Billy Burke –
Miles Matheson
Tracy
Spiridakos – Charlie Matheson
Giancarlo
Esposito – Tom Neville
David Lyons –
Sebastian Monroe
Elizabeth
Mitchell – Rachel Matheson
JD Padro –
Jason Neville
Graham Rogers
– Danny Matheson
Zak Orth –
Aaron Pittman
Stephen
Collins – Dr Gene Porter
Mat Vairo –
Connor Bennett
Zwiastun:
Moja przygoda z tym serialem również zaczęła się przypadkowo i przez pierwsze 10 odcinków nie było szczególnie ciekawie, ale druga połowa była już wciągająca. W drugim sezonie nie przekonywała mnie zmiana WSZYSTKICH wątków. Już nikt nie miał na celu tego co najważniejsze - czyli przywrócenia energii. Ale podobało mi się, że na pierwszy plan wysunął się Monroe i ten jego szczególny rodzaj przyjaźni z Milesem. Oboje byli bardzo ciekawymi postaciami. Co do Rachel się z Tobą całkowicie zgadzam - najnudniejsza postać, a przy okazji irytująca.
OdpowiedzUsuńByło bardzo dużo ciekawy pomysłów, których realizacja pozostawiała dużo do życzenia, ale mimo to dobrze się oglądało ten serial :)
I jeszcze musieli uśmiercić mojego ulubionego bohatera ;( A co do relacji pomiędzy Milesem a Monroe to się zgadam - naprawdę była specyficzna ;)
UsuńWłaściwie to tylko dla nich oglądałam 2 sezon. A już szczególnie po tym jak zabili Jasona :(
UsuńDobrze, że zrobili to pod koniec, a nie na samym początku...
Usuń