Julia
już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go
pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać
– Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie
wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.
„Słowa,
myślę sobie, są takie nieprzewidywalne.
Żaden
pistolet, miecz, armia ani król nie mogą się mierzyć z potęgą
jednego zdania. Miecze mogą ranić i zabijać. Słowa zagnieżdżają
się w naszych ciałach i pasożytują w nich jak robactwo. Niesiemy
je ze sobą w przyszłość, nie mogąc się od nich uwolnić.”
„Dar Julii”
to finałowa część trylogii Tahereh Mafi, na którą czekałam z
niecierpliwością, gdyż chciałam poznać ostatnie przygody Julii i
jej przyjaciół oraz wrogów.
Autorka
dokonuje transformacji trójki głównych bohaterów, a mianowicie
Julii, Adama i Warena. Zmienia ich charaktery o sto osiemdziesiąt
stopni. Julia nie jest już tą płochliwą i przerażoną
dziewczynką, ale staje się silna i świadoma (nareszcie koniec
jęczenia). Adam przestaje być tym ciepłym chłopakiem, którego
znaliśmy w poprzednich tomach. Warner to kolejny przypadek
metamorfozy. Autorka pokazuje zupełnie nieznane nam tajemnice z jego
przeszłości. Nadal uwielbiam Kenji'ego – za te jego żarty, za
to, że chciał rozśmieszać ludzi, chociaż jemu też było ciężko.
Muszę
stwierdzić, że jak na finałowy tom, nie był on ani wybitny, ani
zły. Motyw rozpoczęcia prawdziwej rebelii przeciw Komitetowi Odnowy
rozwija się powoli, stopniowo, a nie jak czasami to bywa w ciągu
kilku godzin, co powoduje, że można w to bardziej uwierzyć.
Ostatnie strony pozostawiają czytelnikowi możliwość wyobrażenia
sobie dalszych losów bohaterów i to mi się podobało. „Dar
Julii” czytało się niezwykle szybko i lekko. Podobał mi się
styl pisania autorki (obecny również w poprzednich częściach),
dosyć nietypowy, ale powodujący, że chce się czytać dalej,
chociaż czasami nic ciekawego się nie działo.
Co do całej
trylogii, podobnie jak ten tom nie jest wybitna, ale też nie jest
zła. Pomimo wielu podobieństw do innych znanych nam filmów czy
książek, ma
w sobie to coś
co powodowało, że nie mogłam przestać o niej myśleć.
Bohaterowie zachowywali się jak prawdziwi ludzie, a nie jak maszyny.
Myślę, że jeszcze do tych pozycji powrócę.
„Słowa
są jak ziarno, myślę, szczególnie te zasiane w naszych sercach w
młodym wieku.
Szwecja |
Kiełkują
i zapuszczają korzenie w naszych duszach. Dobre słowa rosną
dobrze. Kwitną. Wytwarzają pień, który staje się podporą
naszego kręgosłupa, podtrzymując nas, kiedy czujemy się słabi,
pomagają nam stać mocno na ziemi, kiedy najbardziej potrzebujemy
oparcia. Złe słowa źle rosną. Ich pnie są atakowane i niszczone
przez choroby. W końcu pustoszeją w środku i zagnieżdżają się
w nich potrzeby innych, zajmując miejsce naszych własnych. A my
zmuszeni jesteśmy jeść owoce zrodzone z tych słów rosnących w
niewoli. Na gałęziach, które porastają nasze ramiona i oplatają
nasze szyje, dusząc nas niepostrzeżenie, słowo za słowem.”
Moja ocena: 4/6
Tytuł:
Dar Julii
Tytuł oryginalny:
Ignite Me
Seria: Dotyk
Julii/Shatter Me #3
Autor:
Tahereh Mafi
Premiera:
21.05.2014r.
Ilość stron: 384
Wydawca:
Wydawnictwo Otwarte/Moondrive
Cena: 34,90
zł
Recenzja
bierze udział w wyzwaniu:
Dotyk Julii | Sekret Julii | Dar Julii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku/Czytelniczko!
Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że Wam się podoba :D A skoro już tu zajrzałeś/aś zostaw proszę po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło przeczytać każdy i postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Będą one także świetną zachętą do dalszej pracy :D. A jeśli masz jakieś pytanie - nie bój się go zadać ;)
Grace Holloway