Grace
Divine dokonuje aktu największego poświęcenia, aby wyleczyć
Daniela Kalbiego – przyjmuje klątwę wilkołactwa, jednocześnie
tracąc ukochanego brata. Kiedy dostaje przerażającą wiadomość
od Jude’a, postanawia zrobić to, co konieczne. Grace musi się
stać Niebiańskim Ogarem. Próbując za wszelką cenę odnaleźć
brata, dziewczyna nawiązuje przyjaźń z Talbotem – nowym
mieszkańcem miasta, który obiecuje pomóc jej zostać bohaterką.
Ale kiedy stają się sobie coraz bliżsi, bestia ukryta we wnętrzu
Grace rośnie w siłę, a związek z Danielem jest zagrożony – z
niejednego powodu. Nieświadoma mrocznej ścieżki, na którą
wkroczyła, Grace zaczyna się poddawać bestii – nie zdając sobie
sprawy, że wróg powrócił, a śmiertelna pułapka już czeka.
„(...)
jeśli ma się zdolności i możliwości, by komuś pomóc, to jeśli
się tego nie robi ze strachu albo dlatego że nie byłoby to łatwe,
albo z jakiegokolwiek innego powodu, to może jest się równie złym
człowiekiem jak ci, przez których ten ktoś w ogóle ma problemy.”
Nie wiem
dlaczego tak późno sięgnęłam po „Łaskę utraconą”, po
prostu nie wiem. Teraz żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej.
Ponownie wracamy do świata Grace i mrocznych wilkołaków, gdzie nie
wiadomo komu ufać. Sama Grace przeszła niesamowitą przemianę. To
nie jest już ta sama dziewczyna, która wykonuje wszystkie polecenia
swojego ojca. Daniel jak był tajemniczy, tak do tej pory jest.
Autorka wprowadza do książki nowych bohaterów. Jednym z nich jest
Talbot. Facet wydaje się miły, ale im dalej zagłębiamy się w
treści, tym więcej sekretów odkrywamy. Kim się okaże Talbot:
wrogiem, a może jednak przyjacielem?
Książkę
czyta się niezwykle szybko, bo autorka wie jak zachęcić do tego
czytelnika. To jedna z tych pozycji, którą „pochłania się” z
zapartym tchem. Pełna tajemnic, dobrej akcji, zdrad popełnianych
przez najbliższych. Wspomniane zostają listy Gabriela do jego
siostry Katherine – można je przeczytać w formie noweli i jak
tylko skończę ostatni tom to to zrobię, bo jestem ciekawa o co w
nich chodzi. Na końcu myślałam, że jest jakiś fabryczny błąd i
przez to nie mam ostatnich stron, ale nie, okazuje się, że książka
tak się kończy. I jak tu teraz nie sięgnąć po „Podarunek
śmierci”? Jak na kolejne paranormalne romansidło wypada całkiem
nieźle.
„Czy
to nie oznacza zatem, że jeśli jest się zdolnym do niesienia
pomocy,
to powinno się to zrobić? Ten dobry Samarytanin mógł po
prostu
przejść obok tak jak wszyscy inni. Ale zamiast tego postanowił
coś
zrobić. I to dlatego stał się bohaterem. Nie pozwolił, by
powstrzymał go strach.
-
Tak, ale jednocześnie Samarytanin nie uganiał się za bandytami,
Bułgaria |
którzy
zranili tamtego człowieka. Nie walczył z nimi. Pomógł rannemu,
okazał mu miłosierdzie i współczucie. Walka i przemoc nie są
żadną odpowiedzią.”
Moja
ocena: 5+/6
Tytuł:
Łaska utracona
Tytuł
oryginalny: The Lost Saint
Seria:
Dziedzictwo mroku/The Dark Divine #2
Autor:
Bree Despain
Premiera:
18.05.2011r.
Ilość
stron: 512
Wydawca:
Wydawnictwo Galeria Książki
Cena:
39,90 zł
Recenzja
bierze udział w wyzwaniu:
Dziedzictwo mroku | Łaska utracona | Podarunek śmierci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku/Czytelniczko!
Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że Wam się podoba :D A skoro już tu zajrzałeś/aś zostaw proszę po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło przeczytać każdy i postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Będą one także świetną zachętą do dalszej pracy :D. A jeśli masz jakieś pytanie - nie bój się go zadać ;)
Grace Holloway