Zinzi December dźwiga Leniwca na własnych
plecach, żyje z talentu do znajdowania zaginionych rzeczy i ma
paskudny dryg do oszustw internetowych. Pewnego dnia ktoś bestialsko
morduje jej klientkę, a Zinzi musi się podjąć zadania, na które
nie ma najmniejszej ochoty.
Zlecenie od legendarnego producenta muzycznego może się okazać biletem wyjścia z Zoo City, najgorszej dzielnicy Johannesburga, pełnej slumsów zamieszkanych przez prostytutki, morderców i pospolitych przestępców, z których każdy, tak jak Zinzi, nosi emanację swego grzechu w postaci jakiegoś zwierzęcia i żyje w cieniu piekielnej Cofki.
Ale nie jest tak łatwo uwolnić się od własnej przeszłości ani nie dać się uwikłać w cudze, mroczne sekrety – Zinzi musi przemierzyć drogę najeżoną zbrodnią, magią i stawić czoło temu, co do niej wraca z Poprzedniego Życia.
Zlecenie od legendarnego producenta muzycznego może się okazać biletem wyjścia z Zoo City, najgorszej dzielnicy Johannesburga, pełnej slumsów zamieszkanych przez prostytutki, morderców i pospolitych przestępców, z których każdy, tak jak Zinzi, nosi emanację swego grzechu w postaci jakiegoś zwierzęcia i żyje w cieniu piekielnej Cofki.
Ale nie jest tak łatwo uwolnić się od własnej przeszłości ani nie dać się uwikłać w cudze, mroczne sekrety – Zinzi musi przemierzyć drogę najeżoną zbrodnią, magią i stawić czoło temu, co do niej wraca z Poprzedniego Życia.
Opis książki
niezwykle intrygujący i okładka też świetna, ale niestety
środkiem się zawiodłam. Już wyjaśniam dlaczego...
Pomysł
zwierząt jako nieodłącznych towarzyszy ludzi jest zarazem nowy,
ale już pojawił się wcześniej w trylogii „Mroczne materie”
Phillipa Pullamna. Tam były one częścią duszy człowieka, zaś
tutaj są swoistą karą i źródłem magii. To dzięki nim inni
rozpoznają osobę, która ma coś na sumieniu. I to jest jeden z
większych plusów tej książki. Kolejnym może być miejsce akcji,
a mianowicie Johannesburg.
Co do fabuły..
Zastanawiam się po co autorka wprowadzała te wszystkie wtrącenia
pomiędzy rozdziałami... Nie wnosiły nic ważnego do fabuły (może
tylko czasami coś wyjaśniały), a tylko przeszkadzały w czytaniu.
Kolejnym ogromnym minusem jest akcja, której właściwie nie ma...
Nie była przewidywalna, ale również nie zaskakiwała. Myślałam,
że te poszukiwania będą o wiele ciekawsze, że będzie się coś
działo, a tu klapa. Autorka przeskakuje od jednego wątku do
drugiego, by ponownie powrócić do poprzedniego i przez to wszystko
staje się bardzo zagmatwane. W pewnych chwilach chciałam już się
poddać i przestać czytać, bo nie potrafiłam już jej dokończyć,
ale zostało niewiele stron, więc się zmusiłam.
Podsumowując:
książka miała niesamowity potencjał, tylko szkoda, że do końca
nie został on wykorzystany. Nie zniechęcam do przeczytania „Zoo
City”, ale ostrzegam też, że nie jest to powieść przyprawiająca
o dreszczyk emocji.
Moja
ocena: 3-/6
Tytuł:
Zoo City
Tytuł
oryginalny: Zoo City
Seria:
---
Autor:
Lauren Beukes
Premiera:
7.08.2012r.
Ilość
stron: 384
Wydawca:
Wydawnictwo Rebis
Cena:
35,90 zł
Recenzja
bierze udział w wyzwaniu:
Mnie do tej książki nie ciągnie
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo intrygująca i pomysłowa, dlatego jakiś czas temu ściągnęłam tę książkę na czytnik i zaczęłam podczytywać. :) Chwilowo utknęłam na 34%, ale myślę, że jeszcze do niej wrócę. Jak sama zauważyłaś, potencjał jest duży. :)
OdpowiedzUsuńMnie historia się podobała. Początkowo nie mogłam się do niej przekonać, ale z czasem było lepiej. Można powiedzieć, że wpadłam w ten szalony i mroczny świat, w którym zwierzęta są formą kary ;)
OdpowiedzUsuń