Strony

15 marca 2016

Andy Weir - Marsjanin



 
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.

Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!

Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…

Film już widziałam, więc teraz pora zabrać się za pierwowzór. Po jego obejrzeniu już wiedziałam, mniej więcej, czego mogę się spodziewać, ale i tak nie ma to jak sięgnąć po źródło inspiracji reżyseria i twórców filmowej wersji opowieści Andy’ego Weira. 

Mark Watney to człowiek, który zrobi wszystko, aby nie pokonała go planeta, na której nie ma życia. Wiemy o nim więcej niż w filmie, przez co łatwiej jest nam się z nim zżyć. Mężczyzna nie poddaje się, wie, że ma dla kogo żyć, potrafi z paru rzeczy skonstruować coś co uratuje mu życie. Polubiłam go właśnie za tę jego wytrwałość. 

Tak jak i w filmie obserwujemy wydarzenia rozgrywające się na Czerwonej Planecie oraz na Ziemi, co pozwala nam poznać szerszy obraz całej historii i tego jak wpłynęła ona nie tylko na życie głównego bohatera. Pomimo dramatycznych wydarzeń, które poznajemy, w książce pojawia się… humor. Niektóre rozmowy Watneya z przedstawicielami na Ziemi bądź przyjaciół na statku są naprawdę śmieszne i nie da się powstrzymać od uśmiechu. W „Marsjaninie” pojawia się też wiele, wiele technicznych i naukowych spraw, od których czasami może zaboleć głowa, ale później już się do tego przyzwyczaiłam i nawet czekałam na te opisy. 

„Marsjanin” jest naprawdę ciekawą pozycją, która potrafi szybko wciągnąć w swoją historię. Szczerzę mogę ją polecić.


Moja ocena: 4+/6

Tytuł: Marsjanin
Tytuł oryginalny: The Martian
Seria: ---
Autor: Andy Weir
Premiera: 19.11.2014r.
Ilość stron: 384
Wydawca: Wydawnictwo Akurat
Cena: 39,99 zł


Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku/Czytelniczko!
Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że Wam się podoba :D A skoro już tu zajrzałeś/aś zostaw proszę po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło przeczytać każdy i postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Będą one także świetną zachętą do dalszej pracy :D. A jeśli masz jakieś pytanie - nie bój się go zadać ;)
Grace Holloway