Po
brawurowej ucieczce z gniazda aniołów Penryn i Raffe muszą się
ukrywać. Oboje za wszelką cenę chcą znaleźć lekarza, który
potrafiłby odwrócić wynaturzone efekty operacji przeprowadzonych
przez anioły na Raffem i siostrze Penryn. Ledwie zaczynają szukać
wyjścia z sytuacji, Penryn odkrywa zaskakujący sekret z przeszłości
Raffego, budząc jednocześnie mroczne, zagrażające wszystkim
bohaterom siły. Anioły sprowadzają do świata ludzi
apokaliptyczne bestie. Obie strony szykują się do wojny, zawierając
nietypowe sojusze i modyfikując strategie. Kto wyjdzie zwycięsko z
tego starcia? Raffe i Penryn zostają zmuszeni do opowiedzenia się
po którejś ze stron. Stają przed wyborem: dołączyć do
przedstawicieli swoich gatunków albo trzymać się razem.
„Władzę
najlepiej sprawują ci, którzy jej nie pragną.”
Oto
jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek tej jesieni.
Miała dotrzeć do mnie dopiero jutro, ale pojawiła się już
wczoraj i byłam przez to niezmiernie szczęśliwa. Więc jak
najszybciej sięgnęłam po nią, zaciekawiona co przygotowała
autorka, i zanurzyłam się w świecie złych aniołów.
Penryn
i Raffe to bohaterowie z którymi się dosyć mocno zżyłam, więc
kibicowałam im naprawdę mocno. Penryn staje się coraz silniejsza a
także sławniejsza, nadal zrobi wszystko dla swoich najbliższych.
Zarówno nią jak i Rafaelem targają uczuci, obydwoje wiedzą, że
prawdopodobnie ich związek nie ma szans. Przez całą książkę
zastanawiałam się jak autorka postąpi, czy zwiąże ich ze sobą
czy może wręcz przeciwnie i jestem usatysfakcjonowana tym jak
wszystko się potoczyło.
Pomimo
dosyć nieciekawych wydarzeń, autorka znowu wplata w swoją historię
elementy humoru, z których można się pośmiać, a to za sprawą
samej Penryn i Rafaela i ich dialogów, a także zwariowanych
bliźniaków Dee i Duma. Muszę przyznać, że Susan Ee miała kilka
ciekawych pomysłów jak rozwinąć dalsze wydarzenia, czy to w walce
ludzi z aniołami, czy w kreowaniu diabelskich postaci. Tym razem
oprócz ziemi mamy możliwość zwiedzenia Otchłani, w której
przebywają Upadli. Autorce udało się trzymać mnie w napięciu.
Przez cały czas zastanawiałam się, jak postąpią bohaterowie, co
się dalej stanie, czy uda się uratować resztki ludzkości. W
książce pojawia się także dosyć dużo nawiązań do Biblii i
Apokalipsy św. Jana, a pisarce udało się to fajnie wpleść w
swoją historię.
Lekki
język, ciekawe opisy i szybka akcja spowodowały, że „Penryn i
Kres Dni” czytało mi się przyjemnie, a także szybko i nie
zauważyłam nawet kiedy dotarłam do końca.
Trylogia
Susan Ee przypadła mi niezmiernie do gustu. Autorce udało wykreować
się ciekawy i przerażający świat, w którym ci dobrzy okazali się
być tymi złymi. Każdy z tomów pochłaniałam i szkoda, że to już
pożegnanie. Teraz mam nadzieję, że jak najszybciej uda się
zekranizować „Angelfall”, bo przecież prawa autorskie zostały
już wykupione. No i te okładki, które przyciągają wzrok. Polecam
ją fanom książek postapokaliptycznych, a także tym co lubią
czytać o aniołach i demonach.
Moja
ocena: 5/6
Tytuł:
Penryn i Kres Dni
Tytuł
oryginalny: End of Days
Seria:
Angelfall/Penryn & the End of Days #3
Autor:
Susan Ee
Premiera:
2.09.2015r.
Ilość
stron: 364
Wydawca:
Wydawnictwo Filia
Cena:
36,90 zł
Angelfall | Penryn i Świat Po | Penryn i Kres Dni
Recenzja
bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę.
Muszę koniecznie stawić czoła pierwszemu tomowi :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Naprawdę polecam, jedna z ciekawszych pozycji w ostatnich czasach :)
Usuń